Wczoraj weszło w życie nowe prawo imigracyjne, które zakłada że Kubańczycy mogą swobodnie opuszczać wyspę. Potrzebny im do tego będzie jedynie paszport.
To prawdziwa rewolucja. Od teraz Kubańczyk będzie mógł wyjechać ze swojego kraju, żeby np.odwiedzić rodzinę w Miami i swobodnie wrócić, bez żadnych negatywnych konsekwencji. Będzie mógł podróżować w celach turystycznych czy ekonomicznych. Musi jedynie dostać paszport oraz wizę, jeżeli dany kraj posiada taki wymóg. Przez ostatnie 50 -lat stworzony przez Fidela Castro „komunistyczny raj” był tak naprawdę więzieniem. Co roku tysiące osób ryzykowało utratę zdrowia lub życia i na tratwach starało się przedostać do wybrzeży Florydy, żeby tam uzyskać szansę na godniejsze życie. Setki zawierało fikcyjne małżeństwa z obcokrajowcami, by wyjechać.
Dotychczasowe prawo imigracyjne stanowiło, że obywatel który chce opuścić wyspę musi przejść długi, mozolny i kosztowny proces. Jego zwieńczeniem było otrzymanie za 150 dolarów „białej karty”, czyli pozwolenia na wyjazd oraz paszportu za 200 dolarów. Średnia miesięczna pensja na wyspie to równowartość 20 dolarów. Dodatkowo, ubieganie się o białą kartę postrzegane było jako akt zgoła kontrrewolucyjny. W końcu tylko zdrajcy mogli chcieć dobrowolnie opuścić tę krainę mlekiem i miodem płynącą. Rząd Raula Castro, sprawujący władzę od 2008 roku uznał po raz pierwszy, że Kubańczycy bardziej niż z powodów ideologicznych, chcą wyjeżdżać z przyczyn ekonomicznych.
Nowe prawo zezwala na 24 – miesięczny pobyt poza Kubą, po upływie tego czasu, obywatel musi na chwilę wrócić na wyspę. Później może ponownie ją opuścić. Jest to znaczące. Do tej pory bowiem, zagranicą wolno było pozostawać 11 miesięcy i 29 dni. Z kolei zgodnie z ustawą imigracyjną Stanów Zjednoczonych, prawo legalnego pobytu może uzyskać jedynie osoba, przebywająca bez przerwy na terytorium kraju przez rok i jeden dzień. Ostatnie dni przyniosły jeszcze jeden przełom. Rząd obawiał się bowiem ucieczki specjalistów z wyspy. Do wczoraj z reformy wyłączeni byli więc np. lekarze. Obecnie również oni będą mogli na równych zasadach opuszczać państwo.
Od teraz Kubańczycy nie będą już potrzebowali „białej karty”, paszport zaś mogą uzyskać już nawet w przeciągu 15 dni, muszą jednak za niego zapłacić nadal dość wysoką kwotę jak na tamtejsze realia – 100 dolarów. Dla osób o niskich dochodach, nie posiadających rodziny zagranicą, nadal więc zdobycie paszportu, czy w dalszej kolejności uzyskanie wizy wymarzonego do życia państwa pozostanie poza zasięgiem. Warto wspomnieć jeszcze o jednej rzeczy. W ustawie zapisano, że ze względu na „ważny interes narodowy czy bezpieczeństwo państwa” może zostać udzielona odmowa przyznania paszportu. Cóż, nie należy liczyć na zbyt wiele w komunistycznej dyktaturze. Jak na razie jednak widać, że wielu kubańskich dysydentów szykuje się do wyjazdu, np. znana antyreżimowa bloggerka Yoani Sánchez ma dostać paszport w ciągu najbliższych 15 dni. To co się obecnie dzieje, jeszcze niedawno wydawało się tylko pięknym snem.
cud nad cudy ….!!!!!