Jestem w autobusie miejskim w Mar del Plata w Argentynie. Jedziemy na plażę. Jest dość tłoczno. Zagaduje mnie jakaś kobieta w średnim wieku. „Skąd jesteście?” – pyta. „Z Polski” – odpowiadamy. „Aaaa z Polski, czyli z Europy. Pewnie się dziwicie, że u nas taki tłok w autobusie. Tam w Europie to każdy ma pewnie miejsce siedzące i nie musi się tak męczyć. Ale mi wstyd, że u nas jest inaczej. Jak ja bym chciała pojechać do Europy na wakacje…”
Skąd znamy te kompleksy? Dużo Polaków myśli, że wszystko, co jest w Niemczech, czy we Francji, jest lepsze od tego, co w Polsce. I jak się wstydzimy, jak coś źle o nas powiedzą, w zagranicznych mediach. Na tym poczuciu wstydu, bazują często polityczni gracze. Po części można to zrozumieć. Różnica w dochodach nadal jest dość widoczna i wydaje się nam, że tam gdzieś daleko, jest ten lepszy świat.
Według badań Argentyńczycy preferują wyjazdy do Europy, dopiero potem na ich liście wyjazdowej znajduje się USA, Australia i Nowa Zelandia. Ta ostatnia stała się celem emigracji, paru moich przyjaciół z Buenos Aires. Argentyna jest dość droga ze względu na niekorzystny kurs dolara. Fakt ten sprawia, że coraz więcej mieszkańców tego kraju, odważa się na zagraniczne wypady. Popularne stały się loty na zakupy do tańszego Santiago de Chile. Argentyńczycy lubią przebywać w otoczeniu, w którym mówi się po hiszpańsku. Z tego powodu, wizytę na naszym kontynencie często zaczynają od Hiszpanii.
Brazylia z kolei przeżywa w ostatnich latach dość znaczący wzrost gospodarczy, który sprawia, że coraz więcej jej obywateli, wyrusza w podróż do Europy, ale także do Peru, Meksyku czy USA. Latynoska klasa średnia odpoczywa chętnie na holenderskiej Arubie na Karaibach. Ci mniej zamożni wybierają loty na Dominikanę.
Bogaci Latynosi posyłają swoje dzieci na studia do Stanów Zjednoczonych, ale sami też uwielbiają spędzać tam wakacje, szczególnie w MIAMI. Dlaczego? Mogą przebywać w tym lepszym świecie z wszelkimi jego dogodnościami a jednocześnie być otoczeni przez latynoamerykańskie klimaty, dzięki rzeszom emigrantów z Kuby, Puerto Rico i innych hiszpańskojęzycznych krajów, zamieszkujących te okolice. Miami to dla nich taki most międzykulturowy.
Także przedsiębiorcy ściągają do tego miasta. Od 1959 roku rozpoczęło się zasiedlanie Florydy przez uciekinierów z Kuby. Ale mało osób zdaje sobie sprawę z tego, że to właśnie Hiszpanie, jako pierwszy rozpoczęli kolonizację tych terenów, jeszcze w XVI wieku.
Floryda została odkryta w 1513 r. przez Juana Ponce de Leona. Z kolejną misją badawczą udaje się tam Hernando de Soto. W ciągu 2 lat odwiedził północną Florydę i docierając aż do rzeki Arkansas. Umiera w 1542. Pierwsze stałe osiedle na Florydzie o nazwie San Agustín zakłada później Pedro Menendez de Aviles w 1565 roku, które weszło wraz cała prowincją w skład Hiszpańskiego Imperium. Okres ich panowania kończy się na początku XIX wieku, kiedy Floryda w 1819 r. została sprzedana Stanom Zjednoczonym.
Latynosi przybywają także do Polski. Osobiście miałem okazję oprowadzać modelki z Wenezueli, czy niesamowicie bogatych Peruwiańczyków czy argentyńskich Żydów w poszukiwaniu swoich polskich korzeni. Do Polski przyciąga ich często osoba św. Jana Pawła II, ale czasem też zwykła chęć, poznania czegoś nowego. Polskie miasta są bardzo atrakcyjne dla zagranicznych przybyszy. Nie bez znaczenia pozostaje też dla nich bezpieczeństwo. Rodzina gubernatora meksykańskiej Puebli rozkoszowała się możliwością swobodnego spaceru po krakowskich ulicach, bez ochrony i strachu, że ktoś może wyskoczyć z pistoletem, aby odebrać im ich majątek a może i życie.
Życzenie turystów zza oceanu bywają jednak czasem dziwne.Dziewczyna z Wenezueli na początku zwiedzania zaznaczyła, że jest wielką fanką Adolfa Hitlera i chciałaby poznać wszystkie miejsca w Warszawie, związane z tym nazistowskim mordercą. Na szczęście większość Latynosów to normalni i mili turyści chcący zobaczyć słynną Damę z Łasiczką i kopalnię Soli w Wieliczce.