Mapucze to plemię indiańskie Ameryki Południowej, zamieszkujące południowe i centralne prowincje Chile oraz południowo-zachodnią Argentynę. Słowo Mapucze, oznacza w dosłownym tłumaczeniu „Ludzie Ziemi”. Plemiona te żyją od wieków na terenach dzisiejszego Chile, na południe od dawnego Imperium Inków.

Indianie ci nigdy nie zostali podbici przez Inków ani przez Hiszpanów, dzięki czemu ich państwo przetrwało epokę kolonialną, aby dopiero w 1871, ulec wojskom niepodległego już Chile. Tworzyli oni małe grupy plemienne, które w czasie wojen łączyły się ze sobą, aby ponownie się rozejść, już po zakończeniu wojennego konfliktu.
Od wielu lat dochodzi w Chile, do sporów między Indianami a rolnikami, zajmującymi coraz większe tereny pod uprawę ziemi. Nieraz dochodziło do powstań zbrojnych, w których Mapuche dopominali się o swoje prawa. Do dnia dzisiejszego mamy do czynienia z licznymi wystąpieniami, protestami, a nawet działaniami o charakterze terrorystycznym. Rząd chilijski wielokrotnie wspominał, że służby specjalne tego państwa, wykryły sieć powiązań, rodzimych grup indiańskich z kolumbijskim FARC.
Nie zawsze też Mapuche, którzy są jednocześnie obywatelami Chile, zachowują wierność swojemu państwu. Często ich deklaracje popierają stanowisko polityczne Evo Moralesa, prezydenta Boliwii, włącznie z żądaniem oddania sąsiadom, fragmentu wybrzeża morskiego, zajętego przez Chile wskutek tak zwanej Wojny o Saletrę, między obu krajami, jeszcze w XIX wieku.
Prezydent Chile, Sebastián Piñera, biznesmen, właściciel stacji telewizyjnej Chilevisión, akcjonariusz linii lotniczych Lan Airlines, jeden z najbogatszych ludzi w kraju, postanowił rozładować napięcie wśród Indian, którzy żądają zwrotu milionów hektarów ziemi, będącej w posiadaniu miejscowych rolników. Ci z kolei, bronią się, pokazując dokumenty, że swoje pola nabyli legalnie lub odziedziczyli po przodkach.

Konflikt zaostrzył się ostatnio po tym, jak w pożarze zginęło małżeństwo rolników – 75 – letniego Wernera Luchsingera i jego żony Vivian Mckay. Zostali oni zamordowani w trakcie napadu, zorganizowanego przez grupę 20 zakapturzonych osobników, którzy podpalili ich dom wraz z pozostałymi budynkami gospodarczymi. Miejscowa społeczność rolników jest pewna, że sprawcami tego przestępstwa byli Indianie.
„Zdecydowałem potraktować sprawę konstytucyjnego uznania rdzennych mieszkańców naszego państwa, za priorytetową i zainicjować powołanie Rady Indian, mającej być prawdziwą reprezentantką ich potrzeb, tradycji i kultury” – powiedział prezydent Piñera.
Prezydent Chile jest oskarżany przez grupy obrońców Indian o lekceważenie ich problemów. Ciekawe jednak, czy obecne protesty doprowadzą do odwrócenia biegu historii i powrotu wielu hektarów ziemi w ręce ich dawnych właścicieli. Dla samych Mapuche zapowiedź wspomnienia o ich istnieniu w konstytucji, czy obietnica powołania rady, może być niewystarczająca, by zaprzestali swojej walki. Bo ta, toczy się o wiele większą stawkę.