Powrócił stary znajomy a zarazem jeden z największych wrogów plantatorów – „la roya” – typ grzyba, który atakuje liście owoców i warzyw, powodując duże straty w zbiorach. Owoce opadają z drzew lub krzewów zanim zdąża dojrzeć. Choroba ta atakuje głównie plantacje kawy, jednego z podstawowych produktów eksportowych państw Ameryki Środkowej. Na liściach pojawiają się brązowe plamki, może z tego też powodu, słowo „la roya” (łac.Hemileia vastatrix) można przetłumaczyć na język polski, jako rdzę kawy.
W Kostaryce, już 30 % upraw kawy zaatakowała ta groźna odmiana grzyba. Dotkniętych tą plagą jest tam 10 000 plantatorów. Także w Hondurasie, Gwatemali, i południowym Meksyku skala zjawiska jeszcze nigdy nie była tak silna, a straty tak duże. W przeszłości choroba ta zniszczyła plantacje kawowca na Cejlonie, robiąc miejsce dla herbaty. Liście są odporniejsze na ten rodzaj grzyba w przypadku, gdy uprawy znajdują się na wysokości powyżej 900 m n.p.m, lecz wtedy jej koszty produkcji są odpowiednio droższe.
„Po raz pierwszy „la roya” pojawiła się w Gwatemali w 1982 roku, ale nigdy nie mieliśmy do czynienia z tak zmasowanym atakiem tego grzyba. Jesteśmy mocno zaniepokojeni.” – powiedział Nils Leporowski, prezydent Związku Producentów Kawy w Gwatemali.
Wielu specjalistów, wskazuje na zmiany klimatyczne, jako przyczynę rozpowszechniania się choroby. Wzrastające temperatury i duża wilgotność powietrza – to idealne warunki dla rozwoju grzyba. Najlepiej czuje się on w temperaturach, oscylujących między 18 a 24 °C.