Były dyktator Gwatemali stanie przed sądem

Były dyktator Gwatemali, Efrain Rios Montt stanie przed sądem za zbrodnie ludobójstwa. 86 – letni generał usłyszy zarzut zbrodni przeciwko ludzkości w związku z zabiciem 1771 Indian z plemienia Majów w latach 1982 – 1983, kiedy sprawował władzę. Jest także oskarżony o przymusowe przesiedlenia 29 tysięcy rdzennych Gwatemalczyków.

Efrain Rios Montt przejął władzę w 1982 roku po obaleniu dotychczasowego prezydenta Fernanda Romeo Lucas Garcii. Niedługo potem przystąpił do realizacji programu „karabiny i ziarna” ,  polegającym na przesiedleniu tysięcy ludzi do nowych wiosek oraz na zmuszaniu ich do udziału w patrolach wojskowych. W walce z lewicową partyzantką stosował taktykę spalonej ziemi. Po roku sprawowania władzy został obalony przez generała Mejíę Victoresa. Krótki okres rządów Monnta zalicza się do najbardziej krwawych w całej 36 – letniej historii wojny domowej w Gwatemali, która w sumie po obu stronach konfliktu pochłonęła 200 000 ofiar.

Przez 12 lat Efrainowi Rios Montt-owi udawało się uniknąć wymiaru sprawiedliwości, gdyż sprawował urząd kongresmena i chronił go immunitet. Wygasł on 14 stycznia 2012 roku i od tego czasu były dyktator przebywał w areszcie domowym.

Według sędziego, dowody na udział Montt-a w zbrodniach są mocne. Gwatemalscy komentatorzy zwracają uwagę, że proces jest także zwycięstwem obrońców praw człowieka, którzy domagali się postawienia dyktatora przed sądem od 1996 roku, kiedy w kraju zakończyła się wojna domowa.

Parę miesięcy temu przeprowadzałem wywiad z katolickim księdzem, który w miejscowości Flores, w pobliżu słynnych ruin Tikal, pełnił posługę duszpasterską przez 40  lat. Co może wydawać się nam ciekawe w jego relacji, to fakt, że to często społeczność katolicka była postrzegana przez rządzących, jako ta, która sprzyja lewicowym partyzantom. Dlatego też on, jako lokalny reprezentant duchowy tej społeczności, regularnie otrzymywał pogróżki od grup paramilitarnych, próbujących zmusić go w ten sposób do opuszczenia miejsca swojej pracy. Dosięgły go represje, mimo, że nie był zwolennikiem, potępianej przez Watykan tak zwanej „teologii wyzwolenia”, której uległa część duchowieństwa w tym rejonie świata.  Jego parafianie, bojąc się o życie księdza, też radzili mu wyjazd. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze i nie dołączył on do licznych ofiar krwawej wojny domowej.

źródło: BBC MUNDO, informacje własne

Czytaj też: Były gwatemalski dyktator stanął przed sądem.