Zła sytuacja w Gwatemali, Hondurasie i Salwadorze od wielu lat skłania tamtejszą ludność do masowej emigracji z ich krajów. W ostatnich latach liczba osób wyjeżdżających z Ameryki Środkowej gwałtownie spadła, jednak nie oznacza to początku końca masowej emigracji. Wyjazd do Stanów Zjednoczonych wciąż jest celem setek tysięcy środkowoamerykańskich emigrantów. W 2010 roku odsetek salwadorskich emigrantów w stosunku do ogólnej liczby ludności Salwadoru przekroczył 22%.
Gwatemala, Honduras i Salwador w XXI wieku
W pierwszych latach XXI wieku Gwatemala pogrążyła się w kryzysie gospodarczym, który odstraszył inwestorów i doprowadził do upadku lokalnych banków. W tym samym czasie w Salwadorze nastąpiła seria trzęsień ziemi, która zahamowała szybki rozwój gospodarczy z ostatniej dekady XX wieku. Poszkodowanych zostało ponad 1,5 mln osób a straty finansowe oszacowano na 1,6 miliardów dolarów. Kolejny potężny cios w regionie nadszedł w 2005 roku wraz z nadejściem huraganu Stan, który w Gwatemali dokonał zniszczeń wartych około miliard dolarów i spowodował śmierć ponad 1.500 osób. Po nadejściu światowego kryzysu gospodarczego prezydent Gwatemali ogłosił stan klęski społecznej w całym kraju. Susza i wzrost cen żywności wywołały kryzys żywnościowy, który doprowadził do głodu kilkadziesiąt tysięcy gwatemalskich rodzin. W 2009 roku konflikt honduraskich elit doprowadził do przewrotu wojskowego, w wyniku którego armia aresztowała prezydenta Manuela Zelayę. Został on oskarżony o nadużycie władzy i działania niezgodne z konstytucją a następnie deportowany do Kostaryki. Pucz zapoczątkował wielomiesięczny chaos polityczny w Hondurasie.
Problem ubóstwa, nierówności społecznych, korupcji, analfabetyzmu wśród ludności wiejskiej, powszechnej działalności karteli narkotykowych i gangów młodzieżowych czy ogromnej liczby zabójstw do dnia dzisiejszego są czynnikami patologizującymi tamtejsze życie polityczne, gospodarcze i społeczne. W latach 2003-2008 w Gwatemali, Hondurasie i Salwadorze zabito 79.000 osób.
Coraz większym problemem Gwatemali, Hondurasu i Salwadoru staje się też przyjęcie i ponowna integracja setek tysięcy emigrantów, którzy zostali deportowani z terenu Meksyku i Stanów Zjednoczonych. Jednak z ekonomicznego punktu widzenia sam proces emigracji może mieć pozytywny skutek ekonomiczny. Pieniądze przesłane przez emigrantów w znacznym stopniu poprawiają gospodarczą sytuację Ameryki Środkowej. W 2011 roku pieniądze, które emigranci przesłali swoim rodzinom stanowiły 17% produktu krajowego brutto Hondurasu.
5000 km wędrówki
Aby dotrzeć do Stanów Zjednoczonych emigranci muszą pokonać tysiące kilometrów niebezpiecznej drogi. Pierwszą barierą jest rzeka Suchiate. Stanowi ona granicę między Gwatemalą i Meksykiem. W celu przekroczenia rzeki, emigranci opłacają lokalnych przemytników, którzy udostępniają im tratwę wykonaną z opony i przywiązanych do niej desek.
Po przekroczeniu granicy ważnym punktem na szlaku emigracyjnym staje się miasto Arriaga. Na dachu pociągu odjeżdżającego z tego miasta można dojechać aż do granicy meksykańsko-amerykańskiej. Niektórzy śmiałkowie decydują się na podróż trasą atlantycką, jednak jest ona wyjątkowo niebezpieczna ze względu na obecność porywaczy z gangu los Zetas. Podróż przez Meksyk dla wielu środkowoamerykańskich emigrantów kończy się utratą zdrowia lub śmiercią. Na trasach migracyjnych grasują gangi, które w celach wyłudzenia okupu porywają swoje ofiary. Na brutalność szczególnie narażone są kobiety, które dodatkowo padają ofiarą przemocy seksualnej. Gwałtów dokonują nie tylko gangsterzy, ale także policjanci, przedstawiciele administracji państwowej, funkcjonariusze służb migracyjnych czy inni emigranci. Według raportu „Apuntes sobre migración”, stworzonego przez Narodowy Instytut do Spraw Migracji Meksyku, w 2010 roku wśród 62.788 emigrantów z Ameryki Środkowej tylko 8.663 było kobietami. W latach 2007 – 2010 odsetek kobiet wśród ogólnej liczby osób deportowanych z terenu Meksyku spadł z 22,9% do 13,8%. Można podejrzewać, że wysokie zagrożenie przemocą zniechęca środkowoamerykańskie kobiety do emigracji do Stanów Zjednoczonych. Grupą szczególnie narażoną na przemoc są także dzieci. W latach 2009–2010 odsetek osób niepełnoletnich wśród wszystkich emigrantów wzrósł nieznacznie z 6,4% do 7,3%. W tym czasie gwałtownie wzrosło ich narażenie na przemoc. Odsetek dzieci emigrujących samotnie wzrósł aż o 10% punktów procentowych. W 2010 roku 6 na 10 niepełnoletnich wędrujących przez Meksyk, migrowało bez opieki osoby dorosłej.
Bez względu na wiek i płeć ofiarą brutalnego przestępstwa może stać się każdy. Na terenie Meksyku każdego roku dochodzi do tysięcy porwań migrantów. Większość z nich to emigranci z Gwatemali, Hondurasu i Salwadoru. Dokładnej liczby porwań nie da się policzyć. W wyniku lęku przed gangami większość z nich nie zgłasza przestępstwa policji. Według Raportu specjalnego do spaw przypadków porwań migrantów przygotowanego przez Narodową Komisję Meksykańską ds. Praw Człowieka (CNDH) ofiary gangów działających na terenie Meksyku przetrzymywane są w fatalnych warunkach. Wielu z nich doznaje przemocy. Są bici, ucina im się języki, są zmuszani do zażywania narkotyków, gwałceni czy zmuszani do oglądania egzekucji.
Nowy wspaniały świat?
Dla wielu środkowoamerykańskich emigrantów Stany Zjednoczone nie stają się ziemią obiecaną. Według danych Narodowego Instytutu do Spraw Migracji Meksyku od kilku lat liczba osób deportowanych z USA jest wyższa niż liczba zatrzymanych emigrantów z Gwatemali, Hondurasu i Salwadoru! W 2010 roku amerykańskie służby zatrzymały ponad 40.000 osób, a deportowały ponad 70.000. Przyczyną zaistniałej sytuacji jest polityka Stanów Zjednoczonych, która polega na nalotach funkcjonariuszy na miejsca gdzie mogą przebywać przybysze bez pozwolenia na pobyt. W latach 2005 – 2010 meksykańskie władze deportowały prawie pół miliona emigrantów z Ameryki Środkowej, połowa z nich to Gwatemalczycy.
Mimo wielu zagrożeń i utrudnień liczba środkowoamerykańskich emigrantów w USA wciąż rośnie. Najczęściej osiedlają się w stanach: Kalifornia, Floryda, Teksas i Nowy Jork. Według Census Summary File, w 2010 roku w Stanach Zjednoczonych mieszkało 1.214.049 emigrantów z Salwadoru , 830.842 z Gwatemali i 522.581 z Hondurasu. Liczba emigrantów robi szczególne wrażenie w przypadku Salwadoru, który w 2010 roku liczył 6.181.405 obywateli.
Autor: Wojtek Nieścior
Środkowoamerykańskie Centrum „Atlántida”