W piątek Senat Paragwaju na wcześniejszy wniosek Izby Deputowanych poddał prezydenta Fernando Lugo sądowi politycznemu. Uznał jego odpowiedzialność za śmierć 17 osób podczas konfliktu w Curuguaty i usunął go z urzędu. Władzę przejął zgodnie z konstytucją wiceprezydent Federico Franco.
„Parlamentarny zamach”
Zarówno Paragwajczycy jak i społeczność międzynarodowa są zaskoczeni tym, co się wydarzyło w miniony piątek w Asunción. Nie ustają dyskusje, czy było to legalne usunięcie prezydenta z urzędu czy zamach stanu. Procedura impeachmentu jest przewidziana w konstytucji kraju. Ostatni raz została użyta w 1932 roku. Po zakończeniu 35 – letniej dyktatury Stroeesnera i przywróceniu demokracji, zwracano szczególną uwagę na to, by władza nie była skoncentrowana w ręku jednej osoby, lecz by istniała kontrola nad politycznymi decyzjami prezydenta. Nie ma więc zastrzeżeń, co do samej istoty impeachmentu. Wątpliwości pojawiają się jednak, jeśli poddamy to, co się wydarzyło głębszej analizie.
Niższa izba Kongresu postawił Lugo w stan oskarżenia za śmierć 17 osób w czasie zamieszek w Curuguaty, które miały miejsce tydzień wcześniej. Zrobiła to przy sprzeciwie zaledwie jednego deputowanego – byłego Ministra Spraw Wewnętrznych, zwierzchnika policji (ustąpił on po wydarzeniach w Curuguaty). Już następnego dnia, w piątek Senat jednogłośnie uznał winę prezydenta i usunął go ze stanowiska. Nie została powołana żadna komisja do zbadania sprawy, głowa państwa de facto nie miała również prawa do obrony. Wydaje się więc jasne, że cała akcja miała charakter wyłącznie polityczny i jest odzwierciedleniem tego, że Lugo już dawno stracił poparcie w Parlamencie. Do końca kadencji pozostało mu zaledwie dziewięć miesięcy.
Fernando Lugo w swoim wystąpieniu przyznał, że ucierpiała przede wszystkim demokracja Paragwaju oraz że pogwałcone zostało prawo do obrony, jednak przyjmuje on decyzję Parlamentu. Chce uniknąć rozlewu krwi, dlatego nie namawia do masowych demonstracji. Podobno, kiedy jego zwolennicy spytali go, czy jeżeli będą protestować, to on będzie się starał powrócić na stanowisko, odpowiedział: „Nie jestem Allende, idę do domu”. Jednak część ludzi i tak wyszła na ulicę w obronie usuniętego prezydenta. Około 2,500 osób protestowało w piątek przed Kongresem. W sobotę wieczorem zwolennicy obalonego prezydenta zgromadzili się przed siedzibą publicznej telewizji, której dyrektor również sprzeciwiał się impeachmentowi. Lugo przyszedł z nimi porozmawiać. W niedzielę rano policja na rozkaz nowego prezydenta Federico Franco z Partii Liberalnej zajęła siedzibę telewizji i usunęła ze stanowiska dyrektora Marcelo Martinessiego. W ten sposób tylko dano do ręki argumenty osobom, które twierdzą że był to zwykły zamach stanu.
Dzisiaj Franco zaczął formować nowy rząd, a Lugo spotkał się ze swoimi ministrami, określając to gremium mianem „gabinetu na rzecz odzyskania demokracji”. Wygląda więc na to, że obalona głowa państwa będzie jednak podejmować kroki w celu odzyskania urzędu. Ma on spore wsparcie społeczności międzynarodowej. Hugo Chavez określił to, co się stało „farsą”, Evo Morales „zamachem stanu”, Argentyna wycofała natychmiast swojego ambasadora, a MERCOSUR określił wydarzenia w Paragwaju „zerwaniem porządku demokratycznego” i zawiesił udział tego państwa w zbliżającym się szczycie organizacji. Sekretarz generalny Unii Narodów Południowoamerykańskich (Unasur), Alí Rodríguez Araque nazwał trafnie usunięcie Lugo „parlamentarnym zamachem”.
Jak do tego doszło?
Detonatorem były wydarzenia z piątku 15 czerwca w Curuguaty, miejscowości położonej 400 na północny – wschód od stolicy. Chłopi z radykalnej organizacji Liga Nacional de Carperos zajęli tereny rolnicze należące do byłego senatora z Partii Colorado Blas Riquelme. Uważają oni, że podział ziemi w Paragwaju jest niesprawiedliwy oraz, że sam Riquelme dostał nadanie wskutek złamania prawa przez Alfredo Stroessnera. W czasie jego rządów około 19% ziemi w kraju zostało rozdanej znajomym i krewnym dyktatora. Proceder niejasnych transakcji gruntami pod uprawę nie ustał po nastaniu demokracji. Rolnictwo jest głównym źródłem dochodów Paragwaju. Reformę rolną obiecywał w swojej kampanii wyborczej Fernando Lugo, ale tej jak i wielu innych obietnic nie udało mu się zrealizować wskutek braku wystarczającego poparcia w Parlamencie.
W piątek rano około 200 policjantów weszło na tereny zajęte przez około 100 rodzin w celu usunięcia ich. Uprzednie rozmowy nie przyniosły efektu, funkcjonariusze w razie sprzeciwu mieli użyć gumowych pocisków i gazów obezwładniających. Wszystko potoczyło się tragicznie. Chłopi zaczęli strzelać, w jednej chwili śmierć poniosło sześciu policjantów. Pozostali wycofali się, jednak wkrótce potem przystąpili do ponownego ataku. Zastrzelili 11 chłopów, mówi się że w odwecie za śmierć swoich kolegów. Wbrew zapewnieniom rządu teren w najbliższych godzinach wcale nie został zabezpieczony przez wojsko i uczestnicy starć mogli bez problemu uciec z miejsca zdarzenia. W sumie zginęło 17 osób, a około 80 zostało rannych, niektórzy ciężko. Masakra w Curuguaty była najbardziej krwawym epizodem w historii walk o ziemię w Paragwaju. Fernando Lugo został obciążony odpowiedzialnością za to, co się stało – za dopuszczenie do masakry oraz za brak odpowiedniej reakcji po całym zajściu. Prawda jest jednak taka, że był to tylko pretekst do jego odwołania z urzędu.
Reportaż z wydarzeń w Curuguaty:
Fernando Lugo to były katolicki biskup o mocno lewicowych poglądach, który w 2008 roku wygrał wybory prezydenckie, odsuwając w ten sposób od władzy konserwatywną Partię Colorado, która rządziła od przeszło sześciu dekad. By zbudować sobie zaplecze polityczne, wszedł w koalicję z Partią Liberalną. Ta jednak wkrótce zdystansowała się od niego, aż w końcu doszło do zerwania sojuszu wskutek odwołania jednego z ministrów. Lugo stracił również poparcie wielu grup społecznych, zawiedzionych brakiem obiecanych reform, które miały poprawić sytuację najbiedniejszych. Prezydentura byłego biskupa została naznaczona przez jego chorobę – musiał zmierzyć się z rakiem oraz przez skandale obyczajowe – okazało się, że jest ojcem przynajmniej dwójki dzieci. Curuguaty stało się gwoździem do politycznej trumny Lugo.