Tak Rafael Correa rozpoczął swoje przemówienie po ogłoszeniu wstępnych wyników niedzielnych wyborów prezydenckich w Ekwadorze. Według nich uzyskał przynajmniej 56,7% głosów. Drugi wynik osiągnął kandydat prawicy bankier Guillermo Lasso – 23,3%. Na trzecim miejscu uplasował się z wynikiem 6,6% Lucio Gutierrez, były prezydent szermujący hasłami populistycznymi i nacjonalistycznymi. Równocześnie odbyły się wybory do jednoizbowego parlamentu. Alianza Pais, lewicowa partia Rafaela Correi zyskała ponad 50% mandatów.
Sprawujący od sześciu lat władzę w kraju Rafael Correa, lewicowy ekonomista z Guayaquil, będzie mógł kontynuować swoją „Rewolucję Obywatelską” bez większych ograniczeń. Już po raz siódmy uzyskał mandat społeczny do dalszego rządzenia. Po raz pierwszy zwyciężył w 2006 roku, również w pierwszej turze, pozytywnie przeszedł również reelekcję w 2009, czterokrotnie zyskał poparcie w referendum. Będzie prezydentem przynajmniej do 2017 roku.
Po czterech latach cieszy się wciąż dużą popularnością. Zyskał ją przede wszystkim dzięki zwiększeniu wydatków na cele społeczne. Potrafił wykorzystać dobrą koniunkturę gospodarczą, wysokie ceny surowców, a w szczególności ropy naftowej oraz pomoc bratniej Wenezueli do realizacji swoich założeń. Przeznaczył olbrzymie sumy na poprawę krajowej infrastruktury drogowej, zwiększył trzykrotnie wydatki na ochronę zdrowia i edukację. Nie bez znaczenia dla dobrego wyniku pozostało jednak z pewnością poddanie kontroli dużej części środków masowego przekazu. Correi zarzuca się ograniczanie wolności słowa, walkę z prywatnymi mediami w czasie trwania mandatu oraz przypisuje mu się zapędy autorytarne.
Pierwsze wystąpienie Rafaela Correi po wyborach:
W czasie swojego pierwszego wystąpienia Rafael Correa podziękował 11 milionom Ekwadorczyków za udział w wyborach. Podkreślił, że rewolucji która się rozpoczęła sześć lat temu teraz nikt już nie powstrzyma. W kraju nie rządzi już „bankokracja”, „partiokracja”, media, ani Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Jest to państwo Ekwadorek i Ekwadorczyków – stwierdził triumfalnie prezydent. Mediom dostało się wyjątkowo, w czasie konferencji prasowej Correa grzmiał, że prasa w jego kraju jest skorumpowana, wciąż tylko dezinformuje i manipuluje. Ale na szczęście za tej kadencji wprowadzona zostanie nowa ustawa medialna, która podda wszystko kontroli i sprawi, że do społeczeństwa docierać będą tylko same „prawdziwe informacje”. Jest to wyraźna zapowiedź dalszego ograniczania wolności słowa w Ekwadorze.
Co się wydarzyło w Ekwadorze? Relacja po angielsku:
Correa pozdrowił również swoich przyjaciół z innych krajów Ameryki Łacińskiej, którzy wdrażają w życie postulaty „Socjalizmu XXI” – Cristinę, Evo, Daniela, Fidela i Raula. Zwycięstwo dedykował Hugo Chavezowi oraz broniącym demokracji ofiarom buntu policjantów (nazywanego także nieudanym zamachem stanu) z 30 września 2010 roku. Prezydent cieszył się, że jego partia Alianza Pais uzyskała tak duże poparcie i będzie mogła swobodnie przeprowadzać kolejne reformy przez Zgromadzenie Narodowe, z którym w ostatnich latach było sporo problemów.
Pozostali kandydaci w wyborach prezydenckich:
Guillermo Lasso/ Ruch CREO („Tworząc Szanse”) – były dyrektor Banku Guayaquil. Przez krótki czas pełnił funkcję ministra gospodarki w rządzie Jamila Mahuada w 1999 roku. Był to okres poważnego kryzysu w sektorze bankowym w Ekwadorze. W czasie tej kampanii prezydenckiej Lasso starał się udowodnić, że nie był odpowiedzialny za zamrożenie środków na kontach w 99 roku. Podkreślał, że wywodzi się z klasy średniej i ma dziesięcioro rodzeństwa. Chciał wzbudzić w Ekwadorczykach ducha przedsiębiorczości. Zaznaczał, że własność prywatna i sprawiedliwe zasady gry w gospodarce powinny być podstawą funkcjonowania społeczeństwa. Powiedział, że wolałby, żeby Ekwador z „kraju robotników” zamienił się w „kraj przedsiębiorców”.
Lucio Gutierrez/ Partia Społeczeństwo Patriotyczne – były wojskowy szermujący od zawsze hasłami populistycznymi i nacjonalistycznymi. W 2000 roku brał udział w zamachu stanu, który obalił urzędującego prezydenta Jamila Mahuada. Gutierreza spotkał wkrótce podobny los. W 2003 roku wygrał wybory prezydenckie, ale już po upływie dwóch lat został odsunięty od władzy wskutek ulicznych protestów. „Nie powtórzę tych samych błędów” – mówił w tej kampanii.
Alberto Acosta – były minister w rządzie Correi. Do nieporozumień pomiędzy nim, a prezydentem doszło, gdy Zgromadzenie Konstytucyjne kończyło prace nad nową ustawą zasadniczą. Ma jeszcze bardziej lewicowe poglądy od urzędującej głowy państwa, jest min. za znacznym ograniczeniem wydobycia surowców naturalnych. Poparła go w tych wyborach część ruchów indiańskich.
Mauricio Rodas – młody adwokat, pracował min. z Komisją Gospodarczą Narodów Zjednoczonych ds Ameryki Łacińskiej. Krytykował wielokrotnie rządy Correi. Hasło jego kampanii to: „Odpowiedzialny rząd”. Podkreślał, że nie jest związany z żadną dotychczasową partią i zamierza tworzyć nową jakość w pollityce.
Álvaro Noboa – bananowy baron, najbogatszy człowiek w Ekwadorze, który od 1998 roku po raz piąty startuje w wyborach prezydenckich, szermuje hasłami populistycznymi.
Nelson Zavala – ewangelicki pastor, namaszczony przez Abdalę Bucarama, byłego prezydenta, który od 16 lat ukrywa się w Panamie przed ekwadorskim wymiarem sprawiedliwości. Populista, który swoje hasła kieruje głównie do społecznych nizin.
Norman Wray – przedstawiciel Ruchu „Zerwanie” (od „zerwania” z dotychczasowym porządkiem, korupcją i złymi rządami), który do początku 2011 związany był z urzędującą partią Alianza Pais.
W najbliższych dniach latinoamerica.pl przedstawi podsumowanie sześciu lat prezydentury Rafaela Correi.
Czytaj również:
Jednym kopnięciem! Kampania prezydencka w Ekwadorze w 1996 roku.
Rys historyczny trzech andyjskich krajów (Peru, Ekwador, Boliwia)