Meksyk kojarzy się w Polsce jako kraj bardzo katolicki. Niewiele osób wie, że posiada on od ponad stu lat jedną z najbardziej laickich konstytucji na świecie, księża nie mają tam dostępu do radia, telewizji, nie mogą prowadzić lekcji religii w szkołach, nie mają żadnego wpływu na politykę, a na zorganizowanie mszy poza kościołem potrzebna jest zgoda władz. W stolicy kraju legalna jest aborcja i związki partnerskie.
Meksyk zawsze wierny?
Dlaczego Benedykt XVI przyjechał do Meksyku? Raczej warto by zapytać, dlaczego odwiedził ten kraj dopiero teraz. To drugie na świecie państwo pod względem ilości katolików, jest ich tu aż 93 miliony, co stanowi prawie jedną piątą wszystkich katolików mieszkających w tym regionie. Znajduje się tu największe na kuli ziemskiej sanktuarium maryjne – Matki Boskiej z Guadalupe, patronki całej Ameryki Łacińskiej. Meksyk był pierwszym krajem odwiedzonym przez Jana Pawła II, polski papież wracał tu później jeszcze czterokrotnie, ostatni raz w 2002 roku. To on powiedział w czasie jednej ze swoich wizyt „Meksyk jest zawsze wierny Bogu.” Wielu komentatorów zwraca jednak uwagę, że Benedykt XVI przyjechał do innego Meksyku, niż ten który znał Jan Paweł II.
W ostatnich pięciu latach w wyniku przemocy spowodowanej przez wojny narkotykowych gangów zginęło 50 – tysięcy osób. Meksyk zalało morze krwi, w świat codziennie płyną wiadomości o nowych ofiarach. Przy okazji wizyty Benedykta XVI po raz pierwszy od dłuższego czasu mogliśmy zobaczyć jakiś pozytywny przekaz z tego kraju. Postępuje sekularyzacja społeczeństwa, według spisu powszechnego z 2011 roku odsetek katolików wynosi 83,9 %, w 2000 roku było to 88%, a w 1990 prawie 90%. Wzrasta poparcie dla aborcji i związków partnerskich jednej płci, co ma swoje odzwierciedlenie w ustawodawstwie. Kościół traci również poparcie przez wychodzące na jaw przypadki pedofilii wśród księży.
Kult „Świętej Śmierci”
Kościół katolicki traci wiernych na rzecz różnych odłamów protestantyzmu. Jest to jednak tendencja zauważalna w całej Ameryce Łacińskiej. Podobnie jak w innych państwach można również gdzieniegdzie dopatrzeć się związków narkotykowych baronów z lokalnym kościołem katolickim, udzielają mu oni wsparcia dając pieniądze na utrzymanie parafii. Fenomenem typowo meksykańskim i dużo bardziej groźnym jest jednak powstawanie zupełnie nowych kultów związanych z narastaniem przemocy w kraju, niektórzy nazywają to „narkoreliią”.
Najbardziej rozpowszechniony jest kult „Świętej Śmierci”, występującej pod postacią szkieletu kobiety z kosą. Jak pisze Ioan Grillo w wydanej niedawno książce „El Narco”: „W ciągu dekady zmieniła się z postaci znanej tylko garstce ludzi w symbol obecny w niemal każdej miejscowości w Meksyku, a także w społecznościach Meksykanów w Stanach Zjednoczonych, w krajach Ameryki Południowej czy nawet w miejscach tak odległych jak Hiszpania czy Australia.” „Świętej Śmierci” stawia się ołtarze i kapliczki. Ma ona swój 18-metrowy posąg na przedmieściach stolicy, a nawet poświęconą jej świątynię, wybudowaną przez znajdującego się obecnie w więzieniu „biskupa Romo” z myślą o „rozwodnikach, gejach i innych grzesznikach”, od których „odwrócił się Watykan”.
Symbole „Świętej Śmierci ” pojawiały się również w miejscach masakr dokonywanych przez narkotykowe gangi. Kościół katolicki uważa ją za uosobienie Szatana. Fenomen też można wytłumaczyć między innymi dużą wagą jaką ogólnie w Meksyku przywiązuje się do śmierci, co można zauważyć chociażby przy okazji obchodów Dnia Zmarłych.
Papież, a polityka
Benedykt XVI przybył do Meksyku w szczególnym momencie. Za moment rozpocznie się tutaj kampania przed wyborami prezydenckimi zaplanowanymi na 1 lipca. Przeciwnicy jego wizyty podkreślają, że ma ona wymiar polityczny, gdyż wspiera konserwatywnego kandydata, obecnie urzędującego Felipe Calderona. Na mszy odprawianej w minioną niedzielę przez Benedykta XVI pojawili się jednak wszyscy najważniejsi politycy ubiegający się o najwyższe stanowisko w państwie – Enrique Peña Nieto, Josefina Vázquez Mota i Andrés Manuel López Obrador.
Dopatrujący się wszędzie spisków mieszkańcy Meksyku wskazywali również, że zasiadający na piotrowym tronie przybył na ich ziemię celowo w momencie, kiedy toczy się zażarta dyskusja nad zmianą artykułu 24 konstytucji. Artykuł ten mówi o wolności wyznania i kultu. W Meksyku od 1917 obowiązuje ta sama konstytucja, która nie tylko wyraźnie rozdziela państwo od kościoła, ale również wprowadza znaczne restrykcje jeśli chodzi o funkcjonowanie kościoła katolickiego. Według pierwotnych zapisów ustawy zasadniczej kościół nie ma osobowości prawnej, księża nie posiadają czynnego prawa wyborczego, nie mogą angażować się w politykę, nie mają prawa zakładać szkół, ani w żaden inny sposób angażować się w edukację dzieci, nie mogą nosić sutanny w miejscach publicznych, a msze mogą być odprawiane jedynie w zamkniętych świątyniach.
Drakońskie zapisy konstytucji zostały zmienione po raz pierwszy w 1992 roku. Wtedy też po 133 latach zostały ponownie nawiązane stosunki dyplomatyczne z Watykanem. Kościół zyskał w końcu osobowość prawną, wprowadzono również możliwość organizacji pielgrzymek oraz odprawiania mszy poza kościołami po uprzednim wydaniu zgody przez odpowiedni organ władzy państwowej. W tym roku mija 20 lat od podpisania porozumienia ze stolicą apostolską.
Pod koniec minionego roku pojawiła się inicjatywa zmiany artykułu 24, która zakładała min. poszanowanie przez państwo prawa rodziców do zapewnienia swoim dzieciom wychowania religijnego i moralnego zgodnego ze swoimi przekonaniami, co otwierałoby furtkę do organizacji przez kościół lekcji religii czy zakładania szkół. Nawet ten zdawałoby się niewinny przepis został jednak wycofany z projektu. Praktycznie jedyne , co pozostało to likwidacja konieczności uzyskiwania pozwoleń przed odprawianiem mszy poza kościołem. Mimo, że świeckość państwa nie została w najmniejszym stopniu nadszarpnięta w Meksyku organizuje się wciąż nowe demonstracje przeciwko tym zmianom, mającym niby znacznie uprzywilejować kościół katolicki!
Sprawa księdza Maciela
W sobotę, w samym środku wizyty Benedykta XVI w Meksyku, w mieście León w którym przebywał papież miała miejsce prezentacja książki o Marcialu Macielu, katolickim księdzu, założycielu zgromadzenia Legion Chrystusa („La voluntad del no saber: lo que sí se conocía sobre Maciel en los archivos secretos del Vaticano desde 1944”). Ten zmarły w 2008 roku ksiądz ma na swoim sumieniu przypadki wykorzystywania seksualnego dzieci, jak również liczne związki z kobietami.
Książka jest świadectwem jego ofiar, ale przede wszystkim stara się dowieść, że Watykan od dawna wiedział o tym, co się działo w Legionie Chrystusa, ale mimo wielu sygnałów nie reagował. Znajdują się tutaj również bezpośrednie zarzuty pod adresem samego Benedykta XVI. Papież w 2006 roku poprosił Maciela o „spędzenia reszty dni na modlitwie i pokucie”. Po przeprowadzonym śledztwie w 2010 roku Watykan przyznał, że zakonnik dopuścił się pedofilii i wyraźnie potępił ten czyn. Autorzy książki zarzucili Benedyktowi XVI, że w czasie swojej wizyty w Meksyku nie chciał się spotkać z ofiarami księdza. Prezentacja książki skupiła sporą uwagę mediów.
Benedykcie, bracie już jesteś Meksykaninem!
Pielgrzymka Benedykta XVI początkowo nie wzbudziła aż takich pozytywnych emocji jak odwiedziny jego poprzednika. Podawano wyniki sondaży, według których tylko 20% katolików w kraju czuło się wyraźnie poruszonych wizytą głowy kościoła. Wydaje się jednak, że przybywający z Rzymu „pielgrzym wiary, nadziei i miłości”, jak sam siebie określił, zaskarbił sobie jednak sympatię Meksykanów. W czasie swojego trzydniowego pobytu papież odwiedził miejscowości Silao, León i Guanajuato, położone około 300 kilometrów na północny- wschód od miasta Meksyk. Ze względu na możliwość wystąpienia problemów ze zdrowiem lekarze odradzili Benedyktowi wizytę w stolicy, położonej na wysokości ponad 2 tysięcy metrów. Dlatego też nie mógł on odwiedzić sanktuarium Matki Bożej z Guadalupe.
Wybór miejsca pielgrzymki padł jednak na region również ważny dla meksykańskich katolików. W León znajduje się bowiem 22 metrowa figura Chrystusa Króla ustawiona w geograficznym centrum kraju. Upamiętnia ona powstanie katolików z lat 1926-29. Był to jeden z najbardziej dramatycznych okresów dla wyznawców Chrystusa w tym kraju. W obliczu niespotykanych wcześniej represji prości chłopi stanęli w obronie swoich proboszczów. W wyniku trwającej trzy lata wojny życie straciło sto tysięcy ludzi.
Papież przybył do Meksyku w piątek 23 marca. Tego samego dnia rozmawiał z prezydentem Calderonem. Poruszyli oni między innymi temat przestępczości, zmian klimatycznych oraz migracji. Prezydent podkreślił jak wielkie znaczenie ma dla jego kraju, borykającego się z przemocą, kryzysem gospodarczym i katastrofami naturalnymi, wizyta Benedykta XVI.
Następnego dnia papież spotkał się z dziećmi w Guanajuato na Placu Pokoju. Miało również miejsce nieplanowane wcześniej spotkanie z ofiarami przestępczości w Meksyku. W niedzielę rano Benedykt XVI odprawił mszę dla 300 tysięcy osób u stóp figury Chrystusa Króla. Wzięło w niej udział 250 kardynałów i biskupów z całego kraju oraz z 22 episkopatów Ameryki Łacińskiej i Karaibów. Papież kierował swoje słowa do całej Ameryki Łacińskiej w 200 lat po uzyskaniu przez nią niepodległości. Powiedział między innymi, że „ludzkie strategie nie wystarczą” do zbawienia i że tylko Bóg „może stworzyć nowe serce, takie, które nie będzie niewrażliwe i pyszne”.
Benedykt XVI zalecił Meksykanom unikać zemsty, odpędzić od siebie nienawiść, która dzieli, wspierać braterstwo, szanować i chronić życie ludzkie. Wyraził wiarę, że Chrystus pomoże wiernym w Meksyku i całej Ameryce Łacińskiej zaprowadzać „pokój, zgodę, sprawiedliwość i solidarność”. Przed odmówieniem modlitwy „Anioł Pański” papież wyraził wielki żal, że „tak wiele rodzin jest podzielonych i zmuszonych do migracji”, dodał że „wielu cierpi z powodu biedy, korupcji, przemocy domowej, handlu narkotykami, kryzysu wartości y przestępczości”. Zalecił by w tych „czasach próby i cierpienia” oddać się w ręce Chrystusa Króla i Matki Bożej z Guadalupe.
Benedykt XVI był wyraźnie wzruszony przez serdeczne przywitanie jakie zgotowali mu Meksykanie. Ciągle towarzyszyły mu okrzyki „Benedykcie, bracie już jesteś Meksykaninem!”. W czasie jednego z przejazdów papamobile tuż przed mszą odprawianą w León jednej osobie udało się przedrzeć przez kordon ochroniarzy i podać papieżowi czarne sombrero. Ten zaraz je założył, wyraźnie zadowolony.
W poniedziałek na lotnisku żegnał się słowami: „Kończy się moja wizyta w Meksyku, ale nie jest to koniec afektu i uczucia bliskości do tego kraju, które noszę w sercu”. Wydaje się, że Meksyk także zbliżył się do papieża. Przed wizyt ą dominowały komentarze, że następca Jana Pawła II jest chłodny i niesympatyczny, w czasie jego pielgrzymki i po jej zakończeniu usłyszeć można było w większości bardzo ciepłe słowa na jego temat. Na lotnisku żegnali go mariachi piękną piosenką „Las golondrinas”, a wierni krzyczeli „Zostań z nami! Zostań z nami!”. Pierwszy mariachi Pana Boga odleciał na Kubę.
Autor: Ola Plewka – Szmigiel