Zanim Benedykt XVI został papieżem, przez ponad dwadzieścia lat był prefektem Kongregacji ds. Nauki Wiary, pilnującej przestrzegania katolickiej doktryny przez księży na całym świecie. W latach osiemdziesiątych pod jego lupą znalazła się „teologia wyzwolenia”, zainicjowana przez latynoamerykańskich księży, którzy podjęli niebezpieczny flirt z marksizmem.Do dzisiaj w Ameryce Łacińskiej przez wielu papież jest pamiętany przede wszystkim jako „Inkwizytor Ratzinger”, ukazuje się go jako przeciwieństwo Jana Pawła II, zapominając że kardynał realizował tylko oficjalną linię Watykanu w pełni zgodną również z przekonaniami ówczesnego papieża.
Przy okazji drugiej pielgrzymki Benedykta XVI do Ameryki Łacińskiej postanowiliśmy opublikować opracowanie analizujące dwie Instrukcje Kongregacji Nauki Wiary napisane przez kardynała Ratzingera, poddające dogłębnej krytyce „teologię wyzwolenia”. Warto cofnąć się do lat 80-tych by lepiej zrozumieć realia kościoła katolickiego w Ameryce Łacińskiej oraz by przez pryzmat ówczesnego dialogu pomiędzy Watykanem, a miejscowymi księżmi spojrzeć na dzisiejszy stosunek latynoamerykańskiego duchowieństwa do Benedykta XVI.
Rozumienie pojęcia wyzwolenia w „teologii wyzwolenia” i jego krytyka w Katolickiej Nauce Społecznej
(w świetle Instrukcji Kongregacji Nauki Wiary)
„Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” powiedział Jezus Chrystus (Św.Jan 8, 32). Ludzie poprzez swoją wiarę, poprzez zgłębianie Słowa Bożego, ale przede wszystkim za sprawą ofiary, jaką syn Boży złożył na krzyżu mieli doznać wyzwolenia od grzechu, zła i śmierci. Wyzwolenie stawało się obietnicą zbawienia, zapowiedzią Królestwa Bożego.
Księża latynoamerykańscy pojęcie wyzwolenia uczynili centralnym punktem swojej doktryny. Doktryna ta przyjęła zgodnie z tym założeniem miano „teologii wyzwolenia”. Jednak pojęcie wyzwolenia zostało przez nich zinterpretowane nieco odmiennie niż to dotąd czyniła Katolicka Nauka Społeczna. Doszli do wniosku, że na ich kontynencie, gdzie miliony ludzi żyją w skrajnej nędzy, w głodzie i w chorobie, często w zagrożeniu ze strony wyniszczających reżimów państwowych, bez większych nadziei na jakąkolwiek zmianę na lepsze, powinni w swoim nauczaniu zawrzeć obietnicę poprawy sytuacji już tu na ziemi, w życiu doczesnym. Wyzwolenie miało mieć charakter również, jeżeli nie przede wszystkim społeczno – polityczny. Księża chcieli wyjść do ludu z konkretnym programem, dającym nadzieję na przebudowę niesprawiedliwych struktur, niepozwalających na normalne życie.
Podążając tropem przytoczonych na początku słów Jezusa, teologowie wyzwolenia za pierwszy cel postawili sobie poznanie prawideł kierujących rzeczywistością społeczno – ekonomiczną, zgłębienie mechanizmów, które odpowiedzialne są za panującą nędzę i wyzysk, a następnie znalezienie narzędzi mogących to zmienić. „(…)brak należytej wiedzy o rzeczywistości, w której żyjemy i nieposłużenie się właściwą metodą po to, aby tę rzeczywistość poznać, może nam utrudnić zrozumienie rzeczywistej woli Bożej” (bibl.5) – powiedział jeden z teologów wyzwolenia Ignacio Ellacuria. W ten sposób paradoksalnie w swoich poszukiwaniach zawędrowali do marksizmu. „Do marksizmu nie przywiodła mnie lektura Marksa, lecz Ewangelii” (bibl.9) – stwierdził Ernesto Cardenal – mnich kontemplacyjny, a zarazem sandinowski minister kultury. Wyzwolenie w rozumieniu marksistowskim miało się dokonać poprzez rewolucyjne obalenie dotychczasowego porządku, przekształcenie struktur ekonomiczno – społecznych z kapitalistycznych na socjalistyczne. Sięgnięcie przez teologów latynoamerykańskich do rozwiązań proponowanych przez autora „Kapitału” stało się głównym zarzewiem konfliktu pomiędzy nimi a Watykanem.
W niniejszym opracowaniu postaram się przedstawić pełne rozumienie przez „teologów wyzwolenia” pojęcia wyzwolenia, w jego różnych aspektach oraz związaną z tym wizję misji, jaką do spełnienia ma kościół katolicki. Następnie ukażę krytykę takiego podejścia z punktu widzenia Katolickiej Nauki Społecznej, opierając się głównie na dwóch instrukcjach wydanych przez Kongregację Nauki Wiary – „Instrukcji o niektórych aspektach <teologii wyzwolenia>” i ”Instrukcji o wolności chrześcijańskiej i wyzwoleniu”.
Trzy wymiary wyzwolenia i ich krytyka
Teologowie wyzwolenia nie spłaszczają oczywiście koncepcji wyzwolenia tylko i wyłącznie do wymiaru ekonomiczno – społecznego, który można by zamknąć w marksistowskiej analizie stosunków społecznych. Pełne wyzwolenie człowieka dokonywać ma się w trzech płaszczyznach: społeczno – ekonomicznej, antropocentrycznej i teologicznej. (bibl.3)
Wyzwolenie w wymiarze społeczno – ekonomicznym
Teologowie wyzwolenia od lat 60-tych aż po dzień dzisiejszy za główną przyczynę nędzy i wyzysku uważają kapitalizm. Według nich doprowadził on do podziału ludności, na bardzo mała grupę, która ma wszystko i całe miliony, które nie mają nic i na każdym kroku wyzyskiwane. Nazywają go „dzikim i nieludzkim”, przyrównują do „darwinizmu społecznego”, twierdzą iż jest on w stanie zapewnić jedynie „fałszywy rozwój” (bibl.4). Głównym celem przebudowy struktur ekonomiczno – społecznych ma być likwidacja niesprawiedliwości, danie każdemu możliwości godnego życia poprzez pracę i odpowiednie za nią wynagrodzenie. Każdy w równej części powinien mieć dostęp do darów Bożych. Należy zlikwidować wyzysk człowieka przez człowieka oraz kraju przez kraj – niesprawiedliwe są bowiem również stosunki panujące między państwami bogatymi i silnymi, a ubogimi. Rozwój i reformy nic nie przyniosły, więc jedyną drogą do zmiany zastałego stanu rzeczy jest rewolucyjne przekształcenie własności środków produkcji.
Teologowie wyzwolenia sięgają do materializmu historycznego, jako do jedynej teorii mogącej „najpełniej opisać aktualną sytuację społeczno – historyczną” (Clodovius Boff, bibl.5), spełniającej rolę niezawodnego „instrumentu analizy dla zrozumienia mechanizmów ucisku” (Gustavo Gutierrez, bibl.5). Za słuszną przyjmują marksistowską koncepcję walki klas, jako siły napędowej historii. Jeden z czołowych przedstawicieli radykalnego nurtu „teologii wyzwolenia” (pierwszy twórca całościowej doktryny, którą zawarł w książce pt. „Teologia wyzwolenia”) Gustavo Gutierrez pisze: „tylko radykalne zerwanie ze status quo, to jest głęboka przemiana systemu opartego na własności prywatnej, dojście do władzy klasy wyzyskiwanej oraz rewolucja społeczna, która zniosłaby istniejące zależności, może doprowadzić do zmiany i do stworzenia nowego społeczeństwa, społeczeństwa socjalistycznego” (bibl.3).
Walka klas i rewolucja mają więc stanowić podstawę wyzwolenia ekonomiczno – społecznego. Z perspektywy analizy czysto teologicznej latynoamerykańscy księża tłumaczą to w ten sposób, że taki rodzaj wyzwolenia ma polegać na uwolnieniu się od „grzechu strukturalnego”. Moim zdaniem jest to w ich doktrynie moment najbardziej rażącego podciągania założeń teologicznych pod określoną z góry ideologię. By pozostać w zgodzie z nauką Kościoła katolickiego, która za główny cel wyzwolenia uważa wyzwolenie od grzechu, są w stanie w kapitalizmie doszukać się cech grzechu śmiertelnego. (bibl.4)
Należy w tym miejscu zauważyć, że stopień, w jakim teologowie wyzwolenia posługują się analizą marksistowską, radykalność ich poglądów oraz cel, jaki chcą osiągnąć są w gruncie rzeczy bardzo zróżnicowane i nie można np. skrajnych poglądów Gutierreza czy Boffa przypisywać wszystkim przedstawicielom tego nurtu. Tak naprawdę znajdziemy tutaj całe spektrum postaw i poglądów od księdza Kamilo Torresa, który z karabinem na ramieniu walczył w kolumbijskiej partyzantce, aż po brazylijskiego arcybiskupa Heldera Camarę, który krytykował rewolucję i koncepcję „walki klas”, a promował ruch non violence.(bibl.8) Jedno, co łączyło ich wszystkich w poglądach na wyzwolenie w wymiarze ekonomiczno – społecznym, to stwierdzenie że powinno ono przebiegać na drodze zmiany struktur społeczno – politycznych (polegającej na odejściu od kapitalizmu w mniejszym lub większym stopniu), mającej zapewnić większą sprawiedliwość.
Watykan stając w obronie tradycyjnej nauki kościoła skrytykował przede wszystkim eksponowanie w definiowaniu wyzwolenia jego wymiaru ekonomiczno – politycznego, a co się z tym wiąże stawianie struktur przed człowiekiem. Kardynał Ratzinger w wydanej 6 VIII 1984 roku „Instrukcji o niektórych aspektach <teologii wyzwolenia>, jak również w „Instrukcji o wolności chrześcijańskiej i wyzwoleniu” z dn. 22 III 1986 podkreśla wielokrotnie, że na pierwszym miejscu trzeba pamiętać, że to Jezus Chrystus „przez swój Krzyż i swoje Zmartwychwstanie (…) dokonał naszego Odkupienia, które jest wyzwoleniem w znaczeniu najpełniejszym, bowiem wyzwoliło nas ono od zła najbardziej radykalnego, to znaczy od grzechu i spod władzy śmierci.” (bibl.2) Dopiero następstwem wyzwolenia od grzechu ma być „wezwanie do wyzwolenia z różnorakich zniewoleń w dziedzinie kulturalnej, ekonomicznej, społecznej i politycznej” (bibl.1) Szukanie wyzwolenia jedynie na drodze instrumentów ekonomicznych, poprzez naukę czy technikę może ludzkość zaprowadzić co najwyżej w ślepą uliczkę.
Kardynał zauważa, że od czasów Oświecenia człowiek nabrał złudnej pewności, że jest w stanie przekształcać świat w taki sposób, że podporządkuje sobie całkowicie przyrodę i inne czynniki zewnętrzne i nic nie stanie mu na przeszkodzie w osiągnięciu wolności. Tymczasem „w miarę jak wyzwalał się od zagrożeń ze strony przyrody, doświadczał narastającego lęku przed samym sobą. Technika podporządkowująca sobie coraz bardziej przyrodę, niesie ryzyko zniszczenia podstaw naszej własnej przyszłości, do tego stopnia, że człowiek współczesny staje się wrogiem przyszłych pokoleń” (bibl.2). Człowiek dzięki nauce i technice osiągnął wiele dobrego, ale równocześnie doprowadził min. do rozwoju takich form tyranii i systemów totalitarnych, które nie byłyby możliwe we wcześniejszym okresie rozwoju technologicznego. Ratzinger przestrzega więc przed pychą rozumu. Tak samo nie można ślepo wierzyć w jakiekolwiek instrumenty ekonomiczne, jeżeli są one oderwane od moralności.
Surowej krytyce zostaje poddana sama doktryna marksizmu, która według Kongregacji jest całkowicie sprzeczna z Katolicką Nauką Społeczną – przede wszystkim przez swoją koncepcję „walki klas”, której nieodłącznym elementem jest nienawiść i podział ludzkości według nieodpowiadających zasadzie uniwersalnej miłości bliźniego kryteriów klasowych oraz rewolucja jako podstawowe narzędzie przekształcania rzeczywistości, która z kolei nierozerwalnie związana jest z przemocą.* Kwestie przemocy i rewolucji poruszę jeszcze w dalszej części pracy.
Ratzinger podkreśla, że marksizm jako doktryna obiecująca pełne wyzwolenie, stała się źródłem jeszcze gorszej tyranii i niewoli. Abstrahując jednak od samego marksizmu, Kościół nie powinien służyć żadnej ideologii, teologia nie ma prawa ograniczać się do jednej konkretnej dziedziny życia społecznego. „Wyzwolenie, które w ramach właściwej misji Kościoła nie sprowadza się po prostu do wąskiego wymiaru ekonomicznego, politycznego, społecznego czy kulturalnego, nie poddaje się wymogom jakiejkolwiek strategii czy praktyki ani doraźnego sukcesu” – mówił w 1979 roku Jan Paweł II na inauguracji Konferencji w Puebla.(bibl.6) „Nie samym chlebem człowiek żyje”**, a nieszczęście nie może być „utożsamiane po prostu ze stanem nędzy społecznej lub położeniem kogoś, kto cierpi ucisk polityczny.” (bibl.1) Ubodzy i cierpiący mogą być również ludzie żyjący w materialnym dostatku, a teologia wyzwolenia zdaje się ignorować ten aspekt. Nie można również wolności rozumieć przede wszystkim w aspekcie ekonomicznym. Prawdziwą wolność daje Duch Święty. Nie należy ludziom biednym odmawiać prawa do wolności, tylko dlatego że nie mają odpowiednich warunków materialnych („wolność nawet poddana ograniczeniom, bynajmniej nie ulega całkowitemu zniszczeniu” <bibl.2>). Ludzie ubodzy, bowiem „wiedzą, że są kochani przez Boga jak wszyscy inni, a nawet bardziej niż wszyscy inni. Stąd żyją oni w wolności wypływającej z prawdy i miłości” (bibl.2)
Podsumowując tę część przytoczmy jeszcze jeden fragment Instrukcji, który łączy kwestie wolności chrześcijańskiej z procesem wyzwolenia: „(…) by zaznaczyć radykalny charakter wyzwolenia przyniesionego przez Chrystusa, ofiarowanego wszystkim ludziom, wolnym lub niewolnikom w sensie politycznym, Nowy Testament nie wymaga najpierw, jako warunku umożliwiającego tę wolność, zmiany sytuacji politycznej lub społecznej.” (bibl.1)
Oczywiście katolicka nauka społeczna nie głosi milionom ludzi żyjącym na skraju nędzy i cierpienia po prostu „Módlcie się i wierzcie w Ewangelię!”. Tak samo i ona krytykuje ostro panujące niesprawiedliwości, skrajne nierówności czy wyzysk. Ocenia rzeczywistość, daje wskazówki, udziela cennych odpowiedzi na wiele kluczowych dla współczesnego świata pytań, także w dziedzinie ekonomiczno – społecznej. By się o tym przekonać wystarczy sięgnąć do encyklik papieskich od „Rerum Novarum” Leona XIII poczynając, a na Centisimus Annus kończąc.
Wyzwolenie w wymiarze antropocentrycznym
Doktryna teologii wyzwolenia rozróżnia w tym wymiarze wyzwolenie zewnętrzne i wewnętrzne. Zewnętrze polega najkrócej mówiąc na rozwoju świadomości społeczno – ekonomicznych uwarunkowań, w jakich się człowiek znajduje, na „wyzwoleniu się od wszystkiego, co w jakikolwiek sposób ogranicza człowieka i uniemożliwia mu pełne samourzeczywistnienie” (bibl.3). Jak twierdzi Gutierrez jest to w gruncie rzeczy wyzwolenie społeczno – polityczne, tyle że widziane z subiektywnej perspektywy konkretnego człowieka. Polega na zrozumieniu swojej sytuacji i wejściu na drogę prowadzącą do wolności.
Wyzwolenie wewnętrzne przebiegać ma w wymiarze duchowym, a jego celem jest doprowadzenie człowieka do wewnętrznej wolności – na płaszczyźnie osobistej i psychologicznej. Gutierrez rozwijając tę koncepcję sięgnął do Freuda i opisywanego przez niego pojęcia „tłumienie”. Człowiek poddający się procesowi tłumienia ulega zniewoleniu. Aby odzyskać wolność psychiczną należy dojść do tego, co znajduje się w naszej podświadomości oraz odpowiednio to zinterpretować. Wiąże się to często z zakwestionowaniem wartości obowiązujących w danym społeczeństwie. Podążając drogą freudowskich rozważań czołowy teoretyk „teologii wyzwolenia” dochodzi do wniosku, że wyjściem byłoby stworzenie nowego społeczeństwa, które nie ograniczałoby w tak dużym stopniu „wewnętrznej wolności” człowieka. Mogłoby się to dokonać poprzez „permanentną rewolucję kulturalną”. W nowej wyzwolonej rzeczywistości, chodziłoby o „ciągłe tworzenie nowego sposobu bycia człowiekiem”. Stan ten osiągnie się tym szybciej, im więcej osób zacznie świadomie i aktywnie kształtować swój los, swój sposób myślenia. (bibl.3)
Katolicka nauka społeczna zgadza się z tym, że człowiek powinien świadomie odbierać otaczająca go rzeczywistość i starając się ją zrozumieć dążyć do wolności. Jednak ma się to stać przede wszystkim nie poprzez zrozumienie ekonomicznych prawideł rządzących światem, ale poprzez Ewangelię, która „objawiając ludziom ich powołanie dzieci Bożych, wzbudziła w ich sercach potrzebę i pozytywną wolę życia w braterstwie, sprawiedliwości i pokoju. (bibl.1) Człowiek ma przyrodzoną godność, której powinien być świadom.
Jeżeli chodzi zaś o drugi aspekt, czyli wyzwolenie w wymiarze duchowym, to katolicka nauka społeczna ustami Ratzingera wyraźnie odrzuca koncepcję lansowaną przez Gutierreza za Freudem. Kardynał pyta: „(…) czy człowiek zawsze wie, czego chce? Czy może czynić wszystko to, czego chce? Czy jest zgodne z naturą człowieka ograniczyć się do swojego własnego ja i odseparować się od woli kogoś drugiego? Często chwilowe pragnienie nie jest rzeczywistą wolą. W tym samym człowieku mogą współistnieć sprzeczne zamiary. Przede wszystkim jednak potyka się on o ograniczenia swojej własnej natury: pragnie więcej, niż może zrealizować. Stąd przeszkoda utrudniająca jego zamiary nie zawsze pochodzi z zewnątrz, ale z ograniczeń jego bytu. (bibl.2) Konkluzja jest oczywiście taka, że tylko ten stanie się wolny, kto będzie dążył do poznania prawdy. Prawda ma zapewnić wyzwolenie od zła moralnego. Człowiek nie istnieje sam dla siebie, ale przede wszystkim dla Boga, który go stworzył na swoje podobieństwo i podarował mu wolność, by ten dobrze ją wykorzystał.
Wyzwolenie w wymiarze teologicznym
Kluczową kwestią dla tego wymiaru jest ustalenie relacji pomiędzy wyzwoleniem, a zbawieniem, a następnie określenie na ile proces zbawienia ma charakter wyłącznie eschatologiczny, na ile zaś doczesny. Według teologów wyzwolenia „wyzwolenie to zasadniczy wątek wszelkich zbawczych inicjatyw Boga wobec człowieka i świata” (bibl.3). Między innymi widoczne jest to w działalności Jezusa Chrystusa, który dokonywał zbawienia, wyzwalając ludzi od cierpień, chorób, śmierci. Nie można więc rozumieć zbawienia jedynie w perspektywie eschatologicznej, byłoby to „sprowadzaniem Ewangelii do zbawienia typu idealistycznego” (bibl.7). Rozpoczęło się ono natomiast już w momencie stworzenia i dokonuje się na przestrzeni całej historii, ostatecznie dokona się jednak dopiero przy końcu czasów.
Jednym z najważniejszych według teologów latynoamerykańskich aktem zbawienia w dziejach świata było wyzwolenie Izraelitów z Egiptu – „domu niewoli”. Podkreślają oni w szczególności polityczny aspekt tego wydarzenia – Żydzi byli narodem uciskanym, prześladowanym, cierpiącym nędzę i wyzysk. Bóg postanawia ulżyć ich losowi, wyzwolić i poprowadzić do lepszej rzeczywistości, w której będą mogli zbudować społeczeństwo oparte na miłości i braterstwie. Wymiar religijny tego wydarzenia objawia się w tym, że Pan świata wyprowadził Izraelitów z niewoli również po to by ich doprowadzić do spotkania z sobą. To, co jest w tym wszystkim także bardzo ważne to fakt uczestnictwa Izraelitów we własnym wyzwoleniu, ich świadome przyjęcie Bożego daru.(bibl.3)
Latynoscy księża odnoszą oczywiście tę starotestamentową sytuację na zasadzie analogii do rzeczywistości panującej współcześnie na ich kontynencie. Uciskany lud powinien uświadomić sobie swoje społeczno – ekonomiczne położenie i starając się je zmienić, z Bożą pomocą podążać w stronę wyzwolenia. Taka interpretacja Księgi Wyjścia daje biednym i prześladowanym dużą nadzieję na zmianę ich ciężkiej sytuacji. Pozostaje im coś więcej niż tylko siedzieć i czekać na zbawienie, które być może nastąpi po śmierci, Bóg swoją zbawczą mocą działa cały czas („eschatologiczne przyrzeczenia spełniają się stopniowo w ciągu trwania historii” <Gutierrez, bibl.5>), trzeba umieć tylko dobrze odczytywać znaki i podjąć aktywność w celu zmiany swojego położenia. Sprytnie analogię do Starego Testamentu wykorzystali min. nikaraguańscy księża, którzy po wygnaniu z kraju Somozy i nastaniu sandinizmu uczyli wprost, że dokonał się właśnie moment „wyjścia”, że znajdują się na pustyni i rozpoczynają wędrówkę do ziemi obiecanej. (bibl.11)
Jeżeli chodzi zaś o sam aspekt roli jaką do odegrania w akcie zbawienia mają zwykli ludzie to Gutierrez, trochę się już chyba zapędzając wyjaśnia to w ten sposób, że: „należy uwzględnić znaczenie człowieka jako zbawcy, jako głównej osoby i pana stworzenia” oraz że „stworzenie społeczeństwa sprawiedliwego ma wartość przyjęcia Królestwa Bożego(…)” (bibl.5)
Katolicka nauka społeczna skupiła się przede wszystkim na krytyce takich wypowiedzi, jak ta wyżej przytoczona Gutierreza. W najprostszy sposób można by uciąć tę dyskusję, przytaczając zapisane w Ewangelii słowa „Królestwo moje nie jest z tego świata” (Jan 18:33,36). Jednak Leonardo Boff przywołałby w tym miejscu z pewnością od razu inne słowa Jezusa: „Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą <Oto tu jest> albo: <Tam>. Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest.” (Łk 17,20)
Kardynał Ratzinger wyjaśnia, że oczywiście Królestwo Boże ma tu na ziemi swój początek – w Kościele Chrystusowym (bibl.1), jednak nie można „regnum hominis” utożsamiać z „regnum Dei” (bibl.6) Dzieło zbawienia mimo, że przejawiające się w takich aktach jak śmierć Chrystusa na krzyżu (które Ratzinger określa mianem „otwarcia drogi do ostatecznego wyzwolenia” <bibl.2>), nigdy nie dokona się jednak na ziemskim padole. Należy uznać jego wymiar historyczny, ale nie można zapomnieć o eschatologicznym! Wtedy bowiem podważony by został całkiem transcendentalny wymiar chrześcijańskiego zbawienia, a królestwo Boże nie różniło by się niczym od świeckiej rzeczywistości. Jak mówi Jan Paweł II: „(…) nie wchodziłoby się doń przez wiarę i przynależność do Kościoła, lecz drogą zmiany struktur i przez zaangażowanie społeczno – polityczne; wobec tego tam, gdzie istnieje jakiś rodzaj zaangażowania i działania na rzecz sprawiedliwości, byłoby już obecne to królestwo”.
Bardzo możliwe, że wielu „teologów wyzwolenia” głosząc swoje przekonania o radykalnej przebudowie rzeczywistości, faktycznie uwierzyło, choć przez moment, że eschatologiczna obietnica zbawienia, może spełnić się nieco wcześniej, min. dzięki ich działalności. Katolicka Nauka Społeczna zwraca po raz kolejny uwagę na to, że człowiek samodzielnie nie jest w stanie wyzwolić się od grzechu. „Zbawienie chrześcijańskie zawiera nie tylko wyzwolenie ludzi, czego oczekuje świat, ale i wyzwolenie, którego ludzie sobie nawet nie wyobrażają (…) wyzwolenie nie tylko od tego, od czego my sami możemy się powoli wyzwalać (…) ale także wyzwolenie od grzechu”. (bibl.7) Ratzinger nawołuje teologów wyzwolenia do ograniczenia pychy rozumu.
Kongregacja Nauki Wiary krytykuje również próby politycznego zinterpretowania Biblii. Wyprowadzenia Izraelitów z Egiptu nie można zamykać w wąskiej, świeckiej kategorii wyzwolenia ekonomiczno – politycznego. Pan Bóg wybiera naród żydowski i wyswabadza go z domu niewoli, żeby następnie zawrzeć z nim przymierze na górze Synaj, przekazać mu dziesięć przykazań, uczynić świadkiem Bożej miłości, a to ma już wymiar stricte religijny. (bibl.2)
Wyzwoleńcza misja Kościoła
„Teologia wyzwolenia” to nie tylko flirt z marksizmem i z Freudem, rozpowszechnianie niezgodnych z nauką Kościoła tez. Jest to na pierwszym miejscu wprowadzenie w życie koncepcji „kościoła ubogich”. „Opcja na rzecz ubogich” powstała na konferencji Episkopatu Ameryki Łacińskiej w Medellin w 1968 roku i została następnie potwierdzona w Puebla w 1979 oraz w Santo Domingo w 1992. Żyjący w nędzy i w cierpieniu mieli się znaleźć w centrum zainteresowania księży latynoamerykańskich. Postanowili oni podążać drogą Chrystusa, który przybył na ziemię by stać się ubogim, żyć tak jak oni, nieść im pomoc i wyzwolenie, by w ubóstwie dokonać dzieła odkupienia.
Według „teologów wyzwolenia”, tak jak Syn Boży by spełnić swoją misję stał się człowiekiem, tak Kościół powinien dokonać inkarnacji w świat ubogich. Watykan gorąco popierał „opcję na rzecz ubogich”. Na tej płaszczyźnie jednak również doszło do różnic i konfliktów. Niektórzy latynoamerykańscy teologowie, wśród nich Clodovis Boff zaczęli oskarżać Kościół o zdradę chrześcijańskich ideałów, przez oddzielenie się od świata nędzy murem, przez zaprzeczenie prawdziwemu braterstwu na drodze budowania potężnej hierarchii kościelnej. Boff zarzucał również tradycyjnemu kościołowi że „nie posiada żadnej <mistycznej siły przyciągania>, nie potrafi przekonać chrześcijan do walki wyzwoleńczej, że w ogóle nie nadaje się do <adekwatnego poznania rzeczywistości i do umożliwienia jej zmiany>”(bibl.5)
W tym miejscu „teologowie wyzwolenia” po raz kolejny popełniają mezalians i wchodzą w mariaż z marksizmem, uznając zaangażowanie się w proces wyzwolenia za warunek zrozumienia rzeczywistości. Gutierrez stwierdza: „Tylko wystarczająco szeroka, bogata i intensywna praktyka rewolucyjna jest w stanie stworzyć warunki dla rozwoju płodnej teorii”. Rewolucyjne wyzwolenie jest według niego „rozstrzygającym kryterium prawdy teologicznej” (bibl.5). A więc zaangażowanie w proces wyzwolenia traktowane jest jako akt pierwszy, teologia dopiero jako akt drugi. Wielu teologów latynoamerykańskich otwarcie popiera rewolucję, widząc w niej za Marksem jedyną drogę radykalnej przebudowy stosunków społeczno – ekonomicznych. Dla poparcia swoich tez przywołują oni często słowa Pawła VI zawarte w Encyklice „Populorum Progressio”, w których dopuszcza on powstańczy bunt społeczeństw w przypadku „oczywistej i długotrwałej tyranii, poważnie naruszającej prawa osoby i niebezpiecznie szkodliwej dla ogólnego dobra kraju.”
Użycie przemocy często tłumaczą jako konieczność, której nie da się uniknąć. Gutierrez tłumaczy: „Pozostaje jedynie wybór między przemocą jednej lub drugiej strony, między przemocą ciemiężców i przemocą ciemiężonych” (bibl.5). Assman potwierdza powyższe stwierdzenie, dodając że istnieje „zawsze tylko o wszystkim decydująca sytuacja przemocy” (bibl.5) Starając się za wszelką cenę połączyć naukę Kościoła z marksizmem, do granic absurdu dochodzi Gulio Girardim: „Oskarżając i zwalczając ciemiężcę kochamy go, i dlatego miłość bez walki klasowej jest iluzoryczna i stanowi alibi dla egoizmu i bierności”. (bibl.5) Najbardziej wyrazistym przykładem realizacji w praktyce głoszonych przez „teologię wyzwolenia” tez jest działalność księdza Kamila Torresa w kolumbijskiej partyzantce, gdzie zresztą przyszło mu zginąć. Dla wielu Torres pozostał uosobieniem Chrystusa z karabinem na ramieniu, sługi Bożego i wyzwoliciela na miarę swoich czasów. Jego zdjęcie znajduje się nad drzwiami bogotańskiego uniwersytetu tuż obok podobizny Ernesto Che Guevary.
„Teologowie wyzwolenia” realizując założenia „kościoła ubogich” za wzór postawili sobie życie Chrystusa. Wielu jednak widziało w nim przede wszystkim działacza politycznego i rewolucjonistę, kogoś kto kontestuje zastany ład i przekształca go na bardziej sprawiedliwy. Poza tym, jak zauważa Boff, Jezus protestuje przeciwko zniewoleniu człowieka przy pomocy prawa – sprzeciwia się min. karze śmierci dla pochwyconej na cudzołóstwie. Niektóre przepisy w ogóle ignoruje, jak np. mycie rąk przed jedzeniem, czy przed wejściem do domu. Chrystus podkreśla, ze tym co wyzwala i zbawia człowieka nie jest prawo, ale miłość.(bibl.3)
Kiedy Jan Paweł II odprawiał w 1983 roku mszę w Managui, nad głowami tłumu wznosiły się transparenty z hasłami takimi jak: „Między chrześcijaństwem a rewolucją nie ma sprzeczności” czy „Witaj Janie Pawle II w Nikaragui wolnej dzięki Bogu i rewolucji!”. Co chwilę ktoś przerywał mszę politycznym okrzykiem. Papież w końcu zawołał: „Silencio!” (bibl.10).
Katolicka nauka społeczna nie może oczywiście zaakceptować poglądów „teologii wyzwolenia” na rewolucję, przemoc, akceptację wizerunku Chrystusa jako działacza politycznego. Jan Paweł II podczas przemówienia w Puebli stara się zawrócić rozpoczęty przez Gutierreza i Boffa „kopernikański przewrót” w teologii zwracając się do księży: „waszym głównym obowiązkiem jest być nauczycielem prawdy, ale takiej, która pochodzi od Boga i która zawiera w sobie zasadę autentycznego wyzwolenia człowieka (…). Jedynie ta prawda może stanowić solidną podstawę dla słusznej praxis.” (bibl.6) Nie można stawiać jakiejkolwiek praktyki, jakichkolwiek założeń ideologicznych przed Ewangelią, bo inaczej religia przestanie być wartością samą w sobie, a stanie się narzędziem, sługą polityki i określonych, doraźnych strategii.
Jak pisze Ratzinger, do bezpośredniej misji Kościoła „nie należy kierowanie życiem politycznym i ekonomicznym. Jednakże Pan Jezus powierzył mu słowo prawdy zdolnej oświecić sumienia.” (bibl.2) Jak to wielokrotnie podkreśla kardynał – Słowo przede wszystkim: „(…) niektórzy, stojąc w obliczu pilnej potrzeby podziału chleba, stają przed pokusą, by wziąć w nawias i odłożyć na jutro ewangelizację; najpierw chleb, Słowo później. Byłoby śmiertelnym błędem oddzielenie jednego od drugiego.” (bibl.1) Posłannictwo Kościoła nie może po prostu ograniczać się do problemów porządku ziemskiego, nie oznacza to jednak, że kościół nie miałby piętnować złych struktur czy niesprawiedliwości. Katolicka nauka społeczna uważa za jeden ze swoich priorytetów pomoc ubogim i cierpiącym. Ale ma to się odbywać przede wszystkim na drodze miłości, a nie nienawiści, przemocy i rewolucji. Koncepcja „walki klas” jest niemożliwa do połączenia z przykazaniem miłości. Należy wybrać drogę dialogu i reform.
Kongregacja Nauki Wiary podkreśla, że trzeba zdobyć się na odwagę by przeprowadzić głębokie reformy, które pomogłyby zmienić stan panującej niesprawiedliwości. Jednak mit rewolucji jest iluzją, w rzeczywistości, przynosi ona zazwyczaj zamiast potrzebnych przemian destrukcję, przemoc i chaos, a ponadto sprzyja pojawieniu się reżimów totalitarnych. Na etapach wprowadzania nowego porządku powinna zostać zachowana moralność środków. Ratzinger przywołuje słowa Pawła VI dotyczące powstania zbrojnego i tłumaczy, że ma być ono jedynie środkiem ostatecznym, po który sięga się po dogłębnej analizie sytuacji, kiedy naprawdę nie ma już innego wyjścia. (bibl.2)
W Nikaragui po zwycięstwie rewolucji Sandinistów dwóch księży, biorących w niej czynny udział przyjęło następnie teki ministrów w nowoutworzonym rządzie. Przed takimi konsekwencjami mieszania teologii z polityką przestrzegał wielokrotnie Watykan. Za najbardziej godne potępienia uważał wykorzystywanie uczuć religijnych ludzi w celu osiągnięcia celów czysto politycznych: „(…)byłoby wielką przewrotnością podstępne pozyskiwanie zasobów energii religijności ludowej, aby je następnie skierować ku projektowi czysto ziemskiego wyzwolenia, które bardzo szybko okazałoby się iluzją i przyczyną nowych zniewoleń.” (bibl.2).
Kościół odrzuca również wizerunek Chrystusa jako działacza politycznego, rewolucjonisty, wywrotowca z Nazaretu. Powołuje się przy tym na Nowy Testament, w którym wyraźnie zostało powiedziane, że Chrystus nie podziela stanowiska tych, którzy mieszają sprawy Boże z polityką oraz odrzuca stanowczo stosowanie przemocy.(Mt 4,8; Łk 4,5) Uznając w Jezusie jedynie politycznego działacza zapomina się zupełnie o zbawczej misji wyznaczonej mu przez Boga Ojca, o tym że jego głównym celem pobytu na ziemi było wyzwolenie ludzi poprzez swoje poświęcenie i śmierć od grzechu i umożliwienie im przez to pełnego pojednania z Bogiem. Chrystus kochał swoich oprawców i nadstawiał im drugi policzek, jego orężem była miłość, strategią działania – głoszenie słów swojego ojca. Nie było na pewno jego głównym założeniem przebudowywanie struktur społeczno – ekonomicznych na ziemi, czy doprowadzenie do tego, że wszyscy żyć będą wolni od biedy i cierpień fizycznych. „Chrystus wybrał ubóstwo i niedostatek by wskazać, na czym polega prawdziwe bogactwo, którego należy poszukiwać, czyli wspólnoty życia z Bogiem. Uczył oderwania się od bogactw ziemskich po to, aby pozyskać dobra niebieskie.”(bibl.2) Jan Paweł II w Puebli zauważa również, że uznając Jezusa za działacza politycznego, postąpilibyśmy dokładnie tak jak tego chcieli jego przeciwnicy i oskarżyciele, którzy pod politycznym pretekstem skazali go na śmierć. (bibl.6)
Podsumowanie
Teologowie latynoamerykańscy w swojej doktrynie i działalności na pierwszym miejscu postawili pojęcie wyzwolenia. Pragnęli, by religia była w stanie przynieść ludziom coś więcej niż tylko słowo Boże i nadzieję na lepsze życie po śmierci. Chcieli by słudzy kościoła zeszli z ambony i wtopili się w środowisko biednych wiosek i podmiejskich favelas, żeby już tu na ziemi pomagali ludziom wyzwalać się z ich codziennych cierpień. Wyzwolenie miało nie ograniczać się do jednostek, ale ogarnąć całe zbiorowości i społeczeństwa. Szukając narzędzi działania trafili na marksizm, który starali się ochrzcić podobnie jak święty Tomasz zrobił to kiedyś z Arystotelesem. Nie widzieli sprzeczności z Ewangelią, albo nie chcieli jej widzieć. W pewnym momencie zaczęły zacierać się granice pomiędzy teologią, ideologią, a polityką. Wtedy wkroczył Watykan, stający w obronie czystości katolickiego nauczania.
„Teologowie wyzwolenia” krytyczne „Instrukcje” Ratzingera przyjęli z wielkim niezrozumieniem i rozczarowaniem, odebrali je tak jakby ktoś im zabronił dalszego czynienia dobra, jakby celowo zapalił zielone światło dla przedstawicieli wrogich im reżimów państwowych. Wielu, tłumaczyło sobie to w ten sposób, ze Jan Paweł II nie jest w stanie zrozumieć sytuacji ich kontynentu, bo sam pochodzi z kraju, wyniszczonego przez komunizm. Papież odrzucał jednak każdą ideologię bez względu na jej zabarwienie, bo nie na jej szerzeniu ma polegać prawdziwa misja Kościoła: „Teologia wyzwolenia to jedno, a ideologia wyzwolenia, inna sprawa. Ten kto widzi w Bogu drogę do wyzwolenia dostrzega również swego brata. Jeśli chce się nieść ubogim wyzwolenie od ubóstwa bez Boga i szerzyć nienawiść, jaką niosą ideologie, jest to droga błędna.”*** Jak to wielokrotnie podkreślali przedstawiciele Kościoła – droga na którą wkroczyli „teologowie wyzwolenia” z zamiarem szerzenia sprawiedliwości prowadzi u swojego kresu do jeszcze większych zniewoleń.
* Teologowie wyzwolenia nie przyjęli za słuszną całej doktryny marksizmu. Akceptowali materializm historyczny, jako narzędzie analizy rzeczywistości, ale odrzucili materializm dialektyczny, jako ideologię odrzucającą istnienie Boga i potępiającą religię. W Instrukcjach jest zawarta również krytyka materializmu dialektycznego, gdyż Kongregacja uznała że nie da się zaczerpnąć z marksizmu wyłącznie narzędzi do analizy odrzucając ideologię. Według niej ateistyczna ideologia determinuje wszystkie aspekty marksistowskiej teorii. Nie będę tutaj przedstawiać tej krytyki, gdyż po pierwsze myślę że są to kwestie bezsporne nawet dla większości „teologów wyzwolenia”, a po drugie odbiega to już w dużym stopniu od tematu mojej pracy.
**(…) lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych (Mt 4,4)
***Rozmowa przeprowadzona przez PAP w październiku 2003 z arcybiskupem Sewilli Carlosem Amigo Vallejo
Autor: Ola Plewka – Szmigiel
Bibliografia:
1. Instrukcja o niektórych aspektach „teologii wyzwolenia”, 1984
2. Instrukcja o wolności chrześcijańskiej i wyzwoleniu, 1986
3. Ks. Tadeusz Dola, Problem komplementarności współczesnych modeli soteriologicznych, Opole 1994
4. Zofia Marzec, Teologowie wyzwolenia wobec wyzwań współczesnego świata Chrześcijanin w Świecie: nr 176, (1988)
5. Manfred Spiker, Obrona katolickiej nauki społecznej przed teologią wyzwolenia, Przegląd religioznawczy, nr 2 (204), 2002
6. Jan Paweł II w Ameryce Łacińskiej, Przemówienia i homilie, przeł. Jan Jarco i Tadeusz Żeleźnik, Warszawa 1980
7. Ryszard Barski, Integralne wyzwolenie jako zbawienie, W drodze, nr 2 (306), 1999
8. Artur Domosławski, Gorączka Latynoamerykańska, Warszawa 2004
9. Grzegorz Górny, Papież kontra heretycy, Wprost, nr 1166 (10.04.2005)
10. www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TT/teologiawyzwolenia_nieudany.html
11. Alfred Cholewiński, ABC Chrześcijaństwa, www.mateusz.pl/książki/abc/14htm
świetny i merytoryczny tekst, gratuluję Olu 😉
Dziękuję i pozdrawiam 🙂