Już idzieeee, Abdalaaa! Abdalaaa! Abdalaaa! – spiker pełnym uniesienia głosem zapowiada pojawienie się Abdali Bucarama, publiczność szaleje. Rozlega się muzyka, a na scenę wskakuje mężczyzna z odsłoniętym torsem i szaleństwem w oczach, zaczyna śpiewać. Czy to koncert popularnego latynoskiego wokalisty czy może występy cyrkowe? Nie, to spotkanie wyborcze kandydata na prezydenta ze swoimi zwolennikami.
Neopopulizm, czyli stary kotlet w nowej oprawie
Dobrze znane są ikony klasycznego populizmu w Ameryce Łacińskiej takie jak Juan Peron w Argentynie czy Velsaco Ibarra w Ekwadorze. Doszli oni do władzy na skutek kryzysu oligarchii opartej na eksporterach produktów rolnych oraz zmian społecznych związanych z postępującą industrializacją. Było to połączone z utratą zaufania do tradycyjnych polityków i zastosowaniem zupełnie nowych sposobów komunikacji z wyborcami. Wraz z nadejściem w latach 70-tych fali dyktatur ogłoszono ostateczny upadek populizmu. Jednak dobrze znana hydra powróciła z nową głową.
Na początku lat 90-tych pojawili się „wyborczy caudillos postmodernizmu”, jak ich określił ekwadorski socjolog Carlos de la Torre. Matką neopopulizmu był kryzys zadłużeniowy dekady lat 80-tych, nazywanej powszechnie „straconą dekadą” oraz rozczarowanie reformami neoliberalnymi. W populizmie klasycznym główną bazę poparcia dla polityków stanowiła ludność przybyła ze wsi do miasta oraz nowopowstająca klasa robotnicza, w neopopulizmie zaś „nieformalni” (czyli żyjący w szarej strefie), najbiedniejsi, Indianie. W klasycznym populizmie dochodziło do sojuszy pomiędzy przemysłową burżuazją, klasą średnią i robotnikami, w neopopulizmie współpracę podejmują nowopowstające elity gospodarcze z bardzo biednymi.
Mamy do czynienia zarówno z neopopulizmem prawicowym – Alberto Fujimori w Peru czy właśnie Abdalá Bucaram w Ekwadorze jak i lewicowym – Evo Morales w Boliwii, Hugo Chavez w Wenezueli. Wszystkie jednak rodzaje populizmu mają cechy wspólne. Dla lepszego zrozumienia opisywanego przeze mnie w niniejszym artykule zjawiska pozwolę sobie zaprezentować sformułowaną przeze mnie definicję populizmu.
Populizm jest zjawiskiem politycznym o następujących cechach konstytutywnych:
• nastawienie anty – status quo
• brak wiary w legalne instytucje
• zapowiadanie radykalnej zmiany (w wymiarze politycznym, gospodarczym lub innym)
• budowanie szczególnej więzi pomiędzy przywódcą i zwolennikami
• odwoływanie się do ludu i jego cnót, działanie zawsze „w jego imieniu”
• budowanie czarno – białego obrazu świata
• bazowanie na emocjonalnym, manichejskim dyskursie, z jasnym określeniem „wrogów” i „przyjaciół”
• proponowanie prostych rozwiązań wszystkich problemów kraju bez obliczenia realnych kosztów ich wprowadzenia
Cywilizacja czy barbarzyństwo
Abdalá Bucaram prezentujący się w wyborach prezydenckich w 1996 roku jako główny kontrkandydat Jaime Nebota z centro – prawicowej Partido Social Cristiano nie był człowiekiem znikąd. Pojawił się na scenie politycznej po śmierci swojego szwagra Jaime Roldósa, pierwszego demokratycznego prezydenta kraju po okresie dyktatury wojskowych, który zginął w katastrofie lotniczej (prawdopodobnie był to zamach). W 1983 Bucaram utworzył Partido Roldosista Ecuatoriano. Został szefem policji Guayaquil. Sprawował również funkcję burmistrza tego miasta od 1984 do 85 roku, kiedy uciekł z kraju przed oskarżeniami o nielegalne wzbogacenie się oraz zarzutem znieważenia Sił Zbrojnych Ekwadoru. Bucaram stwierdził, że wojsko służy jedynie do defilowania. Otrzymał azyl polityczny w Panamie, jednak wkrótce potem znaleziono w jego samochodzie narkotyki i zatrzymano go. Później będzie przedstawiał to wydarzenie jako rezultat spisku ówczesnego prezydenta Leóna Febres Cordero z prezydentem Panamy Manuelem Noriegą. Trudno rozstrzygnąć, jak było naprawdę. Jedno jest pewne – przyczyniło się to do zbudowania mitu Bucarama, jako osoby prześladowanej przez rząd.
Bucaram kandydował po raz pierwszy w wyborach prezydenckich w 1988 roku. Uzyskał wynik 17.6% w pierwszej turze i 46% w drugiej. Spróbował ponownie szczęścia cztery lata później, ale nie przeszedł nawet do drugiej tury. Dopiero rok 1996 przyniósł mu sukces.
Kampanię wyborczą skierował do warstw średnich i niższych, głównie metyskich. Jednocześnie uzyskał wsparcie ze strony imigrantów libańskich (sam miał libańskie korzenie). Jednym z jego sponsorów był Alfredo Adum, milioner który dorobił się na nielegalnym handlu z Wyspami Bahama. Na zwycięstwo Bucarama liczyły grupy posiadające dużą fortunę, ale nie mające statusu społecznego. Z nim miały szansę wejść na salony. W czasie kampanii zapowiedział „demokratyzację kapitalizmu”, a więc zwiększenie szans rozwoju dla mikroprzedsiębiorców i rozbicie monopoli. Obiecał również pomoc dla najbardziej potrzebujących, min. poprzez wybudowanie 200 tys. mieszkań dla biedoty. Starał się pozyskać dla siebie związki zawodowe, ale oficjalnie nigdy źle się nie wypowiadał o polityce wolnorynkowej. Nie podjął wyraźnej współpracy z organizacjami indiańskimi, choć zapowiedział stworzenie ministerstwa do spraw indiańskich.
Wygrał mimo jawnej niechęci 90% mediów, które panicznie bały się jego zwycięstwa. Czytający gazety i oglądający telewizję byli codziennie przekonywani, że oto po dwóch stronach barykady stanęły „postęp, modernizacja, demokracja i racjonalność”, uosabiane przez chadecję z Jaime Nebotem na czele oraz „zacofanie, prymitywizm, despotyzm i irracjonalność” z Abdalą Bucaramem z Partido Roldosista Ecuatoriano. Starcie pomiędzy cywilizacją, a barbarzyństwem okazało się problemem nadal aktualnym.*
W masowych środkach przekazu Nebot prezentowany był jako człowiek zrównoważony, o wysokiej kulturze osobistej, zawsze „pod krawatem”. Bucaram otrzymał zaś przydomek „el loco”, czyli „szaleniec”. Chodził z odsłoniętym, owłosionym torsem, spocony, często ze szklanką alkoholu w dłoni. Zwycięstwo „szaleńca” miało według mediów oznaczać dla Ekwadoru koniec okresu modernizacji i stoczenie się w odmęty barbarzyństwa. Nebot był reprezentantem tradycyjnych elit, podczas gdy Bucaram uosabiał klasy średnie i niższe, największym poparciem cieszył się w Zatoce Guayaquil, co było przyczynkiem do odżycia odwiecznego konfliktu, pomiędzy „racjonalnym Quito” i „anarchicznym wybrzeżem”.
Spotkania Nebota z wyborcami były sztampowe, Bucaram urządzał prawdziwe show. Krytycy el loco mówili, że daje po prostu biedocie tanią rozrywkę. Jest faktem, że miasta przygotowywały się na jego przybycie, jak na wielką fiestę. Towarzyszyły mu występy urugwajskiego zespołu Los Iracundos. Razem śpiewali „więzienny rock”, jedną z piosenek była „Siła biednych”. Bucaram prosił czasem do tańca dziewczyny z publiczności.
Wystąpienie Bucarama na wiecu wyborczym:
De la Torre dopatruje się jednak w tych spektaklach głębszego znaczenia, niż tylko oferowanie rozrywki. Warto zwrócić uwagę na symbolikę niektórych zachowań Abdali. Często w czasie wieców tańczył ze swoją najbliższą współpracownicą (i przyszłą wiceprezydent) Rosalią Arteaga. Ona pochodziła z klasy wyższej, była naukowcem, socjologiem, dziennikarką, ubierała się elegancko. On, o ciemnej karnacji, ubrany jak prostak, z odsłoniętym torsem. Taniec ten mógł być uosobieniem fantazji seksualnych wielu mężczyzn ze społecznych nizin. Bucaram „zdobywał” w ten sposób kobietę dla większości niedostępną. Ma to szczególne znaczenie w kulturze machismo, gdzie istnieje wieczna konkurencja między mężczyznami o udowadnianie swojej męskości. Spektakle te bulwersowały elity, dla których seksualność „ludu” była czymś prymitywnym, ciemnym i nie nadającym się do publicznego eksponowania. Nie obyło się również bez niewybrednych komentarzy pod adresem Rosalii. Z drugiej strony taniec ten mógł symbolizować zespolenie gór (Rosalia) i wybrzeża (Bucaram), rozsądku i prymitywnej namiętności.
Jednym kopnięciem!
Byłoby nieprawdą stwierdzenie, że wyłącznie w interesie mediów leżała polaryzacja na dwóch skrajnie różnych kandydatów do prezydentury. Bucaram świetnie wykorzystywał przyprawioną mu gębę „szaleńca”. Sam określał się mianem „el loco”, lubił prezentować się jako outsider, wizjoner, człowiek spoza polityki. On również robił wszystko, by zradykalizować dyskurs i zaostrzyć podziały. Siebie przedstawiał jako prawdziwego reprezentanta ludu, Nebota zaś jako rzecznika la gente bien. (prześmiewcze określenie ludzi z „dobrych domów”).
W ten sposób w czasie jednego z wystąpień opisywał życiorys swój i kontrkandydata: (…) Ja urodziłem się na przedmieściu, Nebot w jedwabiach. (…) Jak miałem 4 lata sprzedawałem gazety, on żył dobrze w Miami. Jak miałem 10, on w Miami, ja w więzieniu (…) W wieku lat 16 – Nebot na dyskotekach w Miami, ja reprezentuję sport ekwadorski podróżując po Chile, Ekwadorze, Kolumbii, Niemczech, Argentynie. [Abdala był atletą, wziął udział w Olimpiadzie w Monachium w 1972 roku – A.P.] W wieku 26 lat – Nebot rabuje w banku [Nebot pracował w banku – A.P.], ja jestem intendentem. Bucaram starał się w ten sposób udowodnić, że mimo swojego pochodzenia i przeszłości, udało mu się skończyć studia (prawo), zostać przedsiębiorcą i osiągnąć sukces, Nebot zaś był „dobrym dzieckiem”, które zawdzięcza wszystko protekcji rodziny.
„El loco” potrafił w sposób bardzo wymowny przedstawić publiczności podział Ekwadoru na dwa światy, umieszczając w odpowiednim miejscu swojego kontrkandydata. W czasie jednego z wieców zwrócił się do mężczyzny z synem: Teraz udowodnię panu i wszystkim tutaj, że dla Nebota nie jest pan równy. Oni mają innego boga, boga rasizmu, boga monopoli, boga bogactwa. Zaprezentuję to i powiedzcie mi jeśli kłamię. Z największym szacunkiem, jeśli pana 18 letni syn zakochałby się w córce Nebota, czy pozwoliliby mu wejść do jego domu? (Nie nie nie! – odpowiada tłum). Wyrzuciliby go, tak czy nie? Ale jeśli syn Nebota zostawiłby w ciąży Pana córkę, co powiedziałby Nebot <to tylko figiel chłopca>. To prawda czy nie? (Tak tak tak! – odpowiada publiczność wśród braw i okrzyków). Daliby dziecku nazwisko? (Nie nie nie). Kazaliby jej dokonać aborcji, zamknęliby ją w więzieniu albo zostawiliby ją z dzieckiem bękartem, tak jak zostawili moją ojczyznę. Posługując się scenką ze sfery obyczajowej, która jest najbliższa każdemu człowiekowi i na co dzień najbardziej go dotyka, zbudował Bucaram analogię do traktowania prostych ludzi oraz ich kraju przez elity również w innych aspektach życia – gospodarczym i politycznym.
W swoich wypowiedziach starał się zdeprecjonować klasy wyższe poprzez ich ośmieszenie. Publika z radością przyjmowała np. określenie eleganckich kobiet jako „starych bumelantek, które nigdy nie gotowały, ani nie prasowały”, a uznanie prostych przedstawicielek płci pięknej za „esencję kobiecości”. W kraju o tak wielkich nierównościach i podziałach społecznych, nagle klasy niższe mogły zobaczyć codzienną rzeczywistość z innej perspektywy. Bucaram oferował im „świat odwrócony”, w którym to oni reprezentują wszystkie wyższe wartości i cnoty.
Największym wrogiem ludu była według Abdali oligarchia, którą definiował w następujący sposób: Oligarchia to byt bezkształtny, system pozbawiony wrażliwości, antychrześcijański, wyzyskujący (…) [oligarchia] generuje olbrzymie różnice społeczne, ponieważ jest źródłem niesprawiedliwości. (…) Sądzę, że oligarchia znajduje się wszędzie. Sądzę, że jest wielka oligarchia w kościele (…) w siłach zbrojnych (…) w przedsiębiorstwach prywatnych i sądzę że istnieje potężna oligarchia państwowa. W innym miejscu „el loco” dochodził do wniosku, że oligarchia to „stan duszy”, a więc przy takim rozumowaniu, w przyszłości oligarchią mógł stać się być każdy.
Do oligarchii zaliczał przede wszystkim członków Partido Social Cristiano, z Leonem Febresem Cordero (prezydent Ekwadoru 1984-88) i Nebotem na czele, którzy byli właścicielami przedsiębiorstw wytwarzających artykuły pierwszej potrzeby. Ich oraz innych polityków, działających w biznesie określał również mianem „ci ludzie”, albo „vende patrias” („sprzedający ojczyznę”). Porównywał Ekwador do Nikaragui, gdzie rodzina Somozów była właścicielem wszystkiego. Nie oskarżał, w przeciwieństwie do wielu przywódców populistycznych, kapitalizmu jako takiego, ale jedynie określone grupy, jako niemoralne i nieuczciwe.
Aby wyolbrzymić znaczenie wroga i wprowadzić atmosferę zagrożenia Abdala przyrównywał swoją osobę do postaci takich jak Chrystus, Ghandi czy Jaime Roldos, którzy zostali zabici. Twierdził, że osoby ponadprzeciętne zawsze były uznawane za szaleńców. Nazywają Abdalę szalonym i ja nie wiem czy mnie nie zabiją – mówił dramatycznym głosem w czasie jednego z wystąpień. W swojej książce pisał natomiast, że jest pewien iż jego śmierć będzie tragiczna. Często sięgał do retoryki religijnej. Nebota nazywał antychrystem, szatanem oligarchii w brylantowej koronie, podczas gdy siebie widział jako Chrystusa w koronie cierniowej.
„El loco” lubował się w sportowych analogiach. Głównym zawołaniem jego kampanii wyborczej było „Jednym kopnięciem!” Często rozpoczynał spotkanie od zawołania „Jednym kopnięciem zniszczymy oligarchię!” po czym, mówiąc coraz szybciej, otwierając i zamykając oczy, wymieniał wszystkie miejsca w kraju, gdzie przywitano go tym okrzykiem. Dzięki temu jego zwolennicy czuli szczególną więź, nie tylko z liderem, z którym łączyła ich seria rytuałów, ale także z innymi miejscami w kraju.
Zwycięstwo i upadek szaleńca
Bucaram zwyciężył w drugiej turze wyborów większością prawie 55% głosów. Władzę objął 10 sierpnia 1996 roku. Jeśli spojrzymy na jego program, wiele postulatów było sensownych, jednak po pierwsze – miał bardzo mało czasu by je wdrożyć, po drugie jego rządy zżarła korupcja.
Po objęciu stanowiska rozpoczął wdrażanie polityki gospodarczej, mającej na celu ustabilizowanie finansów i osiągnięcie 5 – 6 procentowego wzrostu PKB. Zatrudnił byłego argentyńskiego ministra gospodarki za prezydentury Carlosa Menema – Domingo Cavallo. Wprowadził dyscyplinę fiskalną, podniósł podatki, wprowadził opłaty za świadczenia publiczne. Bardzo szybko drastycznie pogorszyły się warunki życia. W styczniu 1997 ceny za gaz wzrosły o 245%, za elektryczność o 300%, za transport o 60%, a za telefony o 1 tys %. Posypały się oskarżenia o korupcję w stosunku do prezydenta, jego rodziny i najbliższych współpracowników. Zostały min. zdefraudowane duże pieniądze w czasie realizacji akcji „Boże Narodzenie dla ubogich” oraz „szklanka mleka”. Bucaram urządzał głośne imprezy, sypiał w drogich hotelach, jego syn hucznie świętował zarobienie pierwszego miliona dolarów na publicznej posadzie.
Jednocześnie Bucaramowi udało się zantagonizować ze sobą wiele środowisk, co obróciło się w ostatecznym rozrachunku przeciwko niemu. Zburzył jedność w armii, poprzez nominacje niektórych wojskowych do rządu. Kiczua byli niezadowoleni, bo ministrem grup etnicznych mianował Shuar. Elity nigdy mu nie zaufały. Biedni odczuli najdotkliwiej wdrażane przez niego reformy. Powstał antyrządowy Front Patriotyczny, skupiający bardzo różne grupy społeczne. Studenci demonstrowali, Indianie blokowali drogi. Do protestów dołączyli się biznesmeni, kościół, intelektualiści, również ambasada Stanów Zjednoczonych była zwolenniczką ustąpienia Bucarama, z jedynym tylko zastrzeżeniem, żeby odbyło się to na drodze legalnej.
5 lutego 1997 roku miały miejsce największe w historii Ekwadoru demonstracje. 2 miliony osób domagało się odejścia prezydenta. Kongres zastanawiał się jedynie, jak tego dokonać pod względem formalnym. W końcu zdecydowano się sięgnąć do artykułu konstytucji, mówiącego że można zdjąć ze stanowiska głowę państwa ze względu na „upośledzenie umysłowe”. Bucaram został więc ogłoszony szaleńcem i usunięty. Schedę po nim objął Fabian Alarcon, przewodniczący Kongresu, co było sprzeczne z prawem, bo miejsce to powinna zająć wiceprezydent Rosalia Arteaga. Obalenie „el loco” było dopiero prawdziwym początkiem kryzysu politycznego w Ekwadorze. W kolejnych dziesięciu latach kraj miał siedmiu prezydentów, kilku z nich zostało usuniętych na skutek masowych ulicznych protestów. Ci, którzy poparli Bucarama w 1996 roku uwierzyli w swoją siłę i stali się ważnym podmiotem na scenie politycznej kraju.
*Podział wprowadzony przez Domingo Faustino Sarmiento w książce „Facundo: cywilizacja i barbarzyństwo”, 1845 r.
Bibliografia (z tych książek pochodzą również cytaty):
• De la Torre Carlos, Populist seduction in Latin America. The Ecuadorian Experience, Center for International Studies Ohio University 2000
• De la Torre Carlos, Un solo toque: Populismo y cultura politica en Ecuador, Quito 1996