Na Planete plus możemy zobaczyć znakomity dokument, który przedstawia szlak narkotykowy – od plantacji koki w Kolumbii, poprzez ekwadorskich przemytników, fabryki ukryte w boliwijskiej dżungli, dilerów na ulicach Meksyku aż do miejsca przeznaczenia – do konsumentów kokainy w świecie zachodnim.
Reżyserka filmu „Od koki do kokainy” Rachel Seifert jest przekonana, co do jednego – obecna polityka antynarkotykowa poniosła klęskę, trzeba ją jak najszybciej zmienić. Pokazuje nam różne miejsca na świecie, które ucierpiały przez kokainę. Podróż zaczyna się od Baltimore, amerykańskiego miasta, w którym w latach 60-tych można było spokojnie spacerować, nawet po zmroku. Pracujący od 30 lat w zawodzie policjant zabiera nas na przejażdżkę ulicami, pełnymi opuszczonych domów, gdzie na każdym rogu stoją podejrzane typki. To dilerzy narkotyków – nie ma wątpliwości stróż prawa. Wszystko zaczęło się od 1971, kiedy prezydent Nixon zainicjował ostrą walkę z narkotykami. Wtedy mężczyźni ze społecznych nizin, nie mogący znaleźć innego zajęcia, zajęli się nielegalnym handlem. Zaczęliśmy zamykać ojców rodzin w więzieniach, to był początek samo nakręcającej się spirali, która trwa do dziś – podsumowuje policjant.
Seifert pokazuje nam następnie Tumaco w Kolumbii – biedny rolniczy region, położony przy granicy z Ekwadorem, zamieszkały w zdecydowanej większości przez czarnych. Tumaco niszczą opryski z samolotów – przyznaje to zarówno miejscowy biskup, chłopi, jak i działacze różnych organizacji pozarządowych. Opryski są częścią strategii kolumbijskiego rządu walki z plantacjami koki. W 2000 roku rozpoczęła się realizacja Planu Kolumbia, Stany Zjednoczone przeznaczyły 6 miliardów dolarów na rozwiązanie problemu narkotyków w tym kraju. W 2005 roku wojsko zaczęło dodatkowo ręczne wyrywanie krzewów nielegalnej rośliny. „Najpierw uprawiałem banany i jukę, ale wojsko to opryskało, teraz uprawiam kokę, jak chcą pryskać niech pryskają na nią, nie na bananowiec czy jukę. Opryskiwali pięć razy, ale posadziliśmy krzewy na nowo, przecież z tego tutaj żyjemy” – mówi rolnik zmęczony ciągłą walką o przetrwanie. Rozprowadzana z awionetek trucizna, nie tylko niszczy również legalne uprawy, ale także powoduje wiele chorób min. choroby układu oddychania u dzieci, jest też przyczyną poronień. Rząd wydaje się tego nie dostrzegać, zaślepiony jednym nadrzędnym celem – walką z produkcją i handlem narkotykami. Mimo wydanych miliardów dolarów, Kolumbia pozostała największym producentem kokainy na świecie.
Jako wzór do naśladowania twórcy dokumentu wskazują Boliwię. Tutaj do 2005 roku również przy amerykańskim wsparciu niszczone były plantacje świętej dla mieszkańców tego kraju rośliny. Jednak nowy prezydent Evo Morales, wywodzący się ze środowiska plantatorów koki zmienił znacząco tę politykę. Obecnie każdy, kto chce uprawiać kokę, musi być członkiem stowarzyszenia plantatorów, maksymalna powierzchnia plantacji na rodzinę wynosi 1,600 m2 (mniej więcej 1/3 boiska do piłki nożnej). Nie niszczy się upraw, a jedynie laboratoria, w których wytwarza się narkotyk. Można krytykować politykę gospodarczą lewicowego prezydenta, ale trudno nie przyznać mu racji, że żaden obcy rząd nie może narzucać nawet małemu krajowi swojej polityki, sprzecznej z tradycją i godnością jego mieszkańców. Na Zachodzie 11 milionów osób zażywa kokainę, „dlaczego cała odpowiedzialność za to ma być zrzucana na nas?” – pyta słusznie Morales.
Udajemy się do Ciudad Juarez, jednego z najbardziej niebezpiecznych miast na świecie, położonego przy granicy ze Stanami Zjednoczonymi. Prezydent Meksyku Felipe Calderon w 2006 roku rozpoczął bezwzględną walkę z kartelami, od tej pory zabito 37 tysięcy osób – podsumowują twórcy dokumentu (dziś bilans wygląda jeszcze gorzej). Mieszkaniec Ciudad Juarez mówi, że w momencie kiedy na ulicach pojawiło się wojsko, ludzie liczyli na to, że zapewni im bezpieczeństwo, że sytuacja się poprawi. Stało się wręcz przeciwnie. Przemoc gwałtownie wzrosła, nie ma dnia bez egzekucji, a żołnierze też często dopuszczają się nadużyć. Nawet dzieci oswoiły się ze śmiercią. Wypowiadający się w dokumencie eksperci, mówią wyraźnie że wcześniej narkotykowi baroni po cichu prowadzili swój biznes, teraz kiedy rząd rzucił im rękawicę, ich apetyt znacznie się powiększył, chcą kontrolować coraz więcej dziedzin życia, stali się istotnym zagrożeniem dla istnienia państwa. Warto wspomnieć jeszcze o jednym zapomnianym aspekcie tej wojny – uszczelnienie granic wpłynęło na wzrost spożycia narkotyków wśród samych Meksykanów.
Z Meksyku udajemy się na południe, do Ekwadoru, gdzie poznajemy historie kobiet skazanych za przemyt. Większość z nich to matki, samotnie wychowujące dzieci, wywodzące się ze społecznych nizin. 75% więźniarek w tym kraju to kurierki. Wybrany w 2006 na prezydenta Rafael Correa zmniejszył jak dotąd drakońskie kary za przestępstwa narkotykowe, ułaskawił 2 tysiące kobiet skazanych za przemyt. „Za kratami nie widać przestępczyń, ale samotne matki” – mówi w filmie. Jeżeli zabierzemy dzieciom matkę, łatwo przewidzieć, że one również wkrótce wchłonięte zostaną przez przestępczy świat.
Przerywnikiem dla scen z Ameryki są fragmenty wypowiedzi mieszkańców Europy Zachodniej, którzy zażywają kokainę, często sporadycznie, na przyjęciach, dla zabawy. „Szkodzimy tylko sobie mówią (…)”. Autorzy dokumentu, stwierdzają jednak wyraźnie: pamiętajcie, że to co wciągacie do nosa, znalazło się tutaj wskutek przestępczego łańcucha, stoją za tym tysiące ofiar. Można więc albo to zaakceptować, albo jak stwierdza jeden z ekspertów powiedzieć rządowi „daj mi możliwość legalnego zakupu”.
Konkluzja jest prosta: będzie popyt, będzie podaż, nie ważne jakim kosztem, ile miliardów zostanie wydane, ile tysięcy żołnierzy wysłane. Sednem antynarkotykowej polityki powinno być zmniejszenie konsumpcji, a nie produkcji. „Od koki do kokainy”, to nie tylko doskonały dokument, to także apel: „Weź udział w kampanii przeciw wojnie z narkotykami. Wspieraj politykę prawnego uregulowania produkcji, zakupu i spożycia narkotyków. Jeśli bierzesz, przed zakupem pomyśl.” Ja w pełni się pod nim podpisuję.
„Od koki do kokainy”
reżyser: Rachel Seifert
film dokumentalny, Wlk. Brytania/Boliwia/Ekwador/Meksyk/USA/Kolumbia, 2011, 83 min.
Najbliższe emisje na kanale Planete +:
- sobota 16 lutego o 23:50
- niedziela 24 lutego o 23:15
- środa 27 lutego o 15.45
Dobry dokument! Ale nigdzie nie ma informacji jak wziąć udział w takiej kampanii itd;)
Bo taka kampania wydaje mi się, że ma niestety w Europie bardzo ograniczony zasięg. W Polsce ogranicza się do postulatów Ruchu Palikota legalizacji marihuany…