Evo Morales oznajmił, że Chiny są zainteresowane importem dużych ilości liści koki do produkcji herbaty. Do tego jednak konieczne byłyby kolejne zmiany w konwencji ONZ o środkach odurzających. Zaledwie tydzień temu, po roku zawieszenia Boliwia stała się znowu aktywnym sygnatariuszem tego traktatu.
W styczniu 2012 roku Boliwia jako pierwszy kraj w historii opuściła tymczasowo „Jednolitą konwencję o środkach odurzających”, podpisaną w 1961 roku w Nowym Jorku, rozszerzoną jedenaście lat później w Genewie. Chciała w ten sposób zaprotestować przeciwko uznawaniu liści koki za narkotyk. Koka, będąca głównym składnikiem produkcji kokainy jest dla dużej części mieszkańców Andów rośliną świętą, a jej żucie praktykuje się tutaj od wieków. Evo Morales oznajmił przed rokiem, że powróci do konwencji ONZ, pod warunkiem że liście koki zostaną usunięte z listy substancji nielegalnych.
Tak się jednak nie stało, ONZ stwierdziło jedynie, że koka pozostaje nielegalna, ale dopuszcza się jej uprawę na terenie Boliwii. Eksport liści nie został zaakceptowany. Morales uznał jednak, że to pierwszy krok na drodze do pełnego sukcesu. Prezydent wywodzący się ze środowiska plantatorów koki, o depenalizację upraw tej rośliny walczy na arenie międzynarodowej od 2006 roku, czyli od początku sprawowania władzy. Przyjęta w 2009 roku konstytucja objęła liście koki ochroną państwa, uznając je za dziedzictwo kulturowe kraju.
W Boliwii istnieją obszary, na których uprawa koki jest legalna. Pochodzące stąd liście wykorzystywane są w celach tradycyjnych – do żucia oraz do parzenia herbaty. Są używane powszechnie jako lekarstwo na chorobę wysokościową soroche czy bóle brzucha, mają właściwości pobudzające – działają trochę jak kawa, zmniejszają łaknienie. Istnieją również plantacje nielegalne, z których rośliny przerabiane są później na kokainę. Według rachunków ONZ Boliwia z 27 tysiącami hektarów rocznie (z czego tylko nieco ponad połowa pochodzi z legalnych upraw), jest trzecim na świecie producentem koki.
Wydaje się, że droga do tego by Chińczycy, czy w dalszej kolejności Europejczycy mogli się raczyć w swoich krajach mate de coca jest niestety długa i kręta. Morales jako argument za legalizacją eksportu liści do Chin przywołał fakt wysyłania przez dwie dekady koki do Stanów Zjednoczonych. Prezydent twierdzi, że od 1980 do 2002 roku corocznie ponad setkę ton liści eksportowała z Cochabamby do USA firma Alba Exports.
Czytaj też: Boliwia występuje z konwencji ONZ o środkach odurzających