W większości mediów europejskich, w tym przede wszystkim włoskich i polskich dominują głosy, że Benedykt XVI doskonale sobie poradził w czasie najtrudniejszej pielgrzymki swojego pontyfikatu. Media z Ameryki Łacińskiej oceniają wizytę głowy kościoła na Kubie nieco bardziej krytycznie.
Z jednej strony oczekiwania związane z papieską pielgrzymką w tym kraju były olbrzymie. Kubańscy opozycjoniści zwracali się z prośbą o krótkie spotkanie, a jeśli nie będzie to możliwe to chociaż o upomnienie się o wolność dla więźniów politycznych w czasie oficjalnych rozmów z przedstawicielami władzy. Amerykanie sugerowali by Benedykt XVI poruszył sprawę skazanego za szpiegostwo na 15 lat więzienia obywatela USA Alana Grossa. Z drugiej strony jak podkreślała w wywiadzie dla TOK FM Katarzyna Dembicz z Centrum Studiów Latynoamerykańskich: „Opozycja widzi dużą przepaść między pierwszą a drugą wizytą. Jan Paweł II wzbudzał jednak także nadzieje opozycji, natomiast Benedykt takiej nadziei nie daje”.
O więźniów sumienia upomniał się w czasie swojej pielgrzymki w 1998 roku Jan Paweł II, co zaowocowało wypuszczeniem na wolność 180 osób. Przy okazji obecnej pielgrzymki już na początku tego roku władze kubańskie zapowiedziały, że z okazji przyjazdu Benedykta XVI uwolnią 2,800 więźniów. Jednocześnie na tydzień przed przybyciem głowy kościoła na wyspę nasiliły się represje wobec opozycji, w tym przede wszystkim Dam w Bieli. Kobiety te mimo usilnych starań nie zostały również dopuszczone do udziału w mszach odprawianych przez papieża. Wiele osób zatrzymano lub nakazano im pozostanie w domu.
Benedykt XVI już w czasie ceremonii powitania w Santiago de Cuba powiedział, że „przyjechał reprezentować wszystkie dobre dążenia i aspiracje Kubańczyków, zarówno mieszkających na wyspie, jak i poza nią”. Papież przyjechał w związku z obchodami 400 lat kultu Matki Bożej z El Cobre. W sanktuarium jej poświęconej modlił się o „pozbawionych wolności, oddzielonych od swoich bliskich, którzy przechodzą przez trudne chwile”. Jednak w trakcie oficjalnych rozmów nie doszło do poruszenia tych kwestii. Potwierdził to papieski rzecznik Federico Lombardi, mówiąc że Benedykt XVI nie rozmawiał na temat opozycji politycznej na Kubie w czasie swojego 40 minutowego spotkania z Raulem Castro.
Media w Ameryce Łacińskiej również żywo komentują incydent, który miał miejsce tuż przed rozpoczęciem papieskiej mszy na placu Antonio Maceo w Santiago de Cuba. W centralnym miejscu, niedaleko ołtarza nagle mężczyzna zaczął wznosić okrzyki: „Wolność!” oraz „Koniec z komunizmem!”. Został on natychmiast brutalnie usunięty przez służby porządkowe oraz pobity przez Kubańczyka w koszulce ze znakiem Czerwonego Krzyża. Na pytanie podążającego za nim dziennikarza, dlaczego go zabierają odpowiedział: „Bo krzyczałem, że Kubańczycy nie są wolni!”. „Nikt mi za to nie zapłacił”, odparł jeden z zarzutów, jaki padł z tłumu pod jego adresem. Dopiero teraz udało się ustalić tożsamość zatrzymanego mężczyzny. Jest to 38-letni Andrés Carrión Alvarez. Kubańczycy na emigracji domagają się wypuszczenia go na wolność. Został on okrzyknięty bohaterem. Część osób ubolewa również, że przedstawiciel Watykanu Lombardi zapytany o to wydarzenie, odparł, że był to „drobny incydent”, który nie wpłynął na przebieg całej uroczystości.
Rozżalone papieską pielgrzymką wydają się być również Damy w Bieli, które zabiegały by zasiadający na piotrowym tronie poświęcił im chociaż minutę swojego czasu. Ich rzeczniczka Berta Soler mówi, że Benedykt XVI zapomniał spotkać się z „marginalizowanymi i prześladowanymi”, po czym dodaje, że wszystkim wiadomo, że „papież nie jest wyzwolicielem (…) wolność zależy od samych Kubańczyków”. Krytykowane bywa również spotkanie „w przyjacielskiej atmosferze” pomiędzy papieżem, a Fidelem Castro, które miało miejsce w Hawanie. W stolicy papież odprawił mszę na Placu Rewolucji.
Benedykt XVI poprosił kubańskie władze, by wprowadzić na wyspie Wielki Piątek wolny od pracy. 14 lat wcześniej Janowi Pawłowi II udało się uzyskać uznanie przez władze Kuby Bożego Narodzenia za święto. Reżim spełnił życzenie obecnego papieża. Na razie decyzja dotyczyć ma tylko tegorocznego Wielkiego Piątku, ale jest spora szansa, że zostanie utrzymana również w przyszłości. Znany opozycjonista Oswaldo Payá wyraził radość z pozytywnego dekretu rządu, ale zaznaczył jednocześnie, że pozostaje on w kontraście z ostatnimi represjami wobec opozycji.
Watykan od wielu lat stara się uzyskiwać kolejne ustępstwa metodą małych kroków. Warto pamiętać, że po zwycięstwie Rewolucji kościół na Kubie został poddany brutalnym represjom, a pomiędzy 1962 a 1992 ateizm był uznawany za oficjalną doktrynę. Nadal praca księży na wyspie nie należy do łatwych, jest ich tu zresztą zaledwie 300 (połowa z nich to obcokrajowcy) na 11 milionów mieszkańców, z czego nieznaczną większość stanowią katolicy. Najwyżsi przedstawiciele kościoła muszą w stosunkach z kubańskim reżimem zachowywać spora dozę pragmatyzmu. Nie mogą otwarcie iść na wojnę. Starają się więc zabezpieczać swoje interesy na wyspie i w ten sposób umożliwiać mieszkającym tam katolikom swobodę praktyk religijnych i jak najlepszy dostęp do miejsc kultu i sakramentów. Jednocześnie jest istotnie ważne, aby kościół miał wpływ na wydarzenia na wyspie, kiedy dojdzie do rzeczywistych przemian.
Główną misją Benedykta XVI było umocnienie Kubańczyków w wierze w Boga, a nie prowadzenie politycznych dysput – podkreślają obrońcy papieża. Wielu dopatruje się pozytywnego przesłania dla Kubańczyków również w nieoczywistych z pozoru sytuacjach. Na przykład Tomasz Pisula w swoim komentarzu dla portalu wpolityce.pl zwraca uwagę, że uroczystości przywitania papieża na lotnisku w Santiago de Cuba musiały być największym upokorzeniem, jakie kiedykolwiek spotkało Raula Castro. Pisze on tak: „Rozpoczął Raul Castro, który witając Ojca Świętego podkreślał, że przyleciał do kraju, który gwarantuje swobodę wyznawania religii, a następnie uderzył w starą śpiewkę o tym, że Kuba padła ofiarą spisku międzynarodowej finansjery, że aktywnie walczy z analfabetyzmem i że wysyła w świat wykształconych lekarzy (…)Atmosferę anachroniczności tych kłamstw ilustrowali wiercący się za plecami Raula piloci papieskiego samolotu, wesoło gawędzący ze stewardesami. Z komizmu sytuacji po pewnym czasie zdali sobie sprawę chyba nawet kubańscy realizatorzy transmisji telewizyjnej, którzy dyktatora zaczęli pokazywać z bocznych, a nie z ustawionych na wprost podium kamer.” Według autora był to tylko jeden z przykładów moralnego zwycięstwa Benedykta XVI i ośmieszenia kubańskiego reżimu.
Komentarze do papieskiej pielgrzymki zakończmy przywołaniem opinii innej Damy w Bieli Blanci Reyes. Twierdzi ona, że przyjazd Benedykta XVI i tak zaowocował zwycięstwem opozycji, bo były na nią zwrócone oczy całego świata. Trudno się z tym nie zgodzić.
Autor: Ola Plewka – Szmigiel