Zgodnie z odwieczną tradycją w okresie karnawału w Boliwii, w okolicach miejscowości Macha i Potosi a także na terenie Peru, dochodzi do rytualnych walk między przedstawicielami różnych grup plemiennych. Noszą one nazwę Tinku.
W języku quechua tinku oznacza „spotkanie”, ale już w języku aymara „atak fizyczny”. Zwycięża silniejszy a walkę toczy się aż do pierwszej krwi lub do pierwszej śmierci. Krew przelana w walce składana jest w ofierze Pachamamie, czyli Matce Ziemi i ma pomóc rolnikom w dobrych zbiorach.
Wojownicy przygotowują się do walki, tańcząc, pijąc chichę, żując kokę, oraz składając ofiarę z lamy, której krwią smarują swoje twarze. Tak wyczerpani przystępują w kolejnym dniu do walki. Uczestnikami rytuału są oprócz mężczyzn – kobiety i dzieci, tocząc także walki między sobą. Rywalizacja nadzorowana jest przed służby mundurowe, które pełnią rolę sędziów. Nie zawsze jednak dochodzi do spotkań pod ich kontrolą.
Tradycja ta spotyka się z dezaprobatą części widzów przybyłych na ten spektakl z Boliwii, jak i z innych części świata. Potępia ją też oczywiście kościół katolicki. Dochodzi czasem do brutalnych starć z udziałem przedmiotów zabronionych, takich jak kamienie, czy ostre narzędzia. Zapraszamy do obejrzenia poniższego reportażu: