W ubiegły piątek z brazylijskiej ambasady w La Paz wyszedł niezatrzymywany przez nikogo Roger Pinto – ukrywający się tutaj od 455 dni senator opozycji. Przedostał się na terytorium Brazylii, gdzie uzyskał azyl.
28 maja 2012 Pinto poprosił o azyl w Ambasadzie Brazylii, twierdząc że jest prześladowany przez rząd Evo Moralesa ze względów politycznych. Groziły mu procesy o korupcję. „Boliwijski Assange” spędził w ambasadzie15 miesięcy. Jego żona oraz dwie córki wyjechały do Brazylii. Odwiedzał go adwokat i trzecia z córek, która pozostała w Boliwii – Denise Pinto.
23 sierpnia Pinto uciekł. Pomógł mu brazylijski dyplomata Eduardo Saboia. To jego samochodem dojechał do brazylijskiej miejscowości Corumbá, położonej 22 godziny drogi od La Paz, tuż przy granicy z Boliwią. Stamtąd udał się samolotem do Brasilii.
Na całą sprawę rząd Moralesa zareagował oburzeniem i zażądał ekstradycji zbiega. Efektem była dymisja Ministra Spraw Zagranicznych Brazylii Antonio Patrioty, przyjęta przez prezydent Dilmę Roussef. Stosunki między obydwoma państwami były od dłuższego czasu napięte, jednak jak rozsądnie stwierdził jeden z ministrów Moralesa Juan Ramón Quintana, nie może być mowy o zerwaniu dwustronnych relacji. „W kontaktach z Brazylią musimy być bardzo ostrożni. Co oznacza Roger Pinto w porównaniu z wymianą handlową na kwotę 2 – 3 miliardów dolarów?” – stwierdził Quintana w wywiadzie dla boliwijskiego radia.