Dziś Nicolas Maduro został zaprzysiężony na prezydenta Boliwariańskiej Republiki Wenezueli. Decyzji tej nie uznaje lider opozycji Henrique Capriles. „Jeśli ty mnie nie uznajesz, to ja też nie będę uznawał ciebie” – odpowiada na to Maduro.
Prezydent, którego nie chce zaakceptować główny polityczny oponent i połowa społeczeństwa. Z drugiej strony gubernator jednego z najważniejszych stanów w państwie (Miranda), którego nie będzie uznawał rząd centralny… Polityczny klincz gotowy. Furtkę do wyjścia z tej trudnej sytuacji otworzyła wczoraj Krajowa Rada Wyborcza, która po 8 godzinach debaty postanowiła dokonać audytu 46% głosów oddanych w wyborach, które nie zostały poddane rewizji w niedzielę.
Capriles uznał, że spełniony zostanie w ten sposób jego główny postulat. Domagał się on ponownego przeliczenia 100% głosów, ze względu na to że mogło dojść nawet do 3 tysięcy ingerencji w proces głosowania. Kontrola potrwa 30 dni. Nie wiadomo, czy mogłaby ona faktycznie wykazać fałszerstwa. Prawdopodobnie potwierdzi to, co już zostało oficjalnie ogłoszone – minimalną większością (1.7%), ale jednak zwyciężył Maduro. W ten sposób opozycja, której nie powinno zależeć na dalszym zaognianiu sytuacji, mogłaby wyjść z zaistniałego klinczu, a słabość urzędującej głowy państwa wykorzystać przy kolejnej nadarzającej się okazji (na przykład proponując referendum odwoławcze w połowie kadencji). Pytanie, czy za pomocą demokratycznych instrumentów będzie można w przyszłości odsunąć od władzy przedstawiciela partii, sprawującej w państwie rządy w sposób coraz bardziej autorytarny.
Relacja argentyńskiej telewizji z Caracas. Na zaprzysiężenie Maduro przybywają kolejni prezydenci Ameryki Południowej:
Dziś Nicolas Maduro oficjalnie objął najwyższy urząd w państwie. W ceremonii zaprzysiężenia uczestniczyli przedstawiciele 61 państw świata, wśród nich 17 prezydentów i premierów min. Argentyny, Brazylii, Kuby, Ekwadoru i Iranu. Szefowie rządów państw Ameryki Południowej przybyli do Caracas bezpośrednio z Limy, gdzie w środę zwołano wyjątkowy szczyt Unii Narodów Południowoamerykańskich (UNASUR), na którym dyskutowano o sytuacji w Wenezueli. Od niedzieli w powyborczych zamieszkach zginęło tam bowiem 8 osób, a ponad 60 zostało rannych. Prezydenci wszystkich państw kontynentu uznali Nicolasa Maduro za legalnie wybranego prezydenta i wezwali do zakończenia konfliktu. Na zaprzysiężeniu Maduro nie pojawił się żaden przedstawiciel Stanów Zjednoczonych. Kraj ten do tej pory nie uznał wyniku niedzielnych wyborów. Rząd Wenezueli twierdzi, że administracja Obamy bezpośrednio wspiera Caprilesa, podobnie jak w 2002 George Bush poparł zamach stanu skierowany przeciwko Chavezowi.