Od ponad 3 tygodni trwa w Kolumbii protest rolników. Producenci mleka, warzyw i owoców cytrusowych krzyczą, że nie opłaca im się pracować. Wolą zniszczyć swoje produkty, niż sprzedawać je za pół ceny.
Zaledwie 25% z 47 milionów Kolumbijczyków mieszka na wsi. Wzrastające koszty produkcji i coraz większa konkurencja z zagranicy mogą sprawić, że liczba osób pracujących na roli z roku na rok będzie się zmniejszać. W czasie trwających przez ostatnie tygodnie manifestacji, na transparentach można było przede wszystkim zobaczyć hasła przeciwko traktatom o wolnym handlu. W maju zeszłego roku wszedł w życie traktat ze Stanami Zjednoczonymi, w tym roku zaakceptowano podobną umowę z Unią Europejską.
Traktaty o wolnym handlu to zarówno szansa jak i zagrożenie. Jak mówił dla BBC Mundo kolumbijski ekonomista Aurelio Suárez: „Jak mają być bardziej konkurencyjni (kolumbijscy rolnicy), jeśli mamy najdroższe kredyty, monopolistyczne struktury (handlu produktami i dystrybucji) i gospodarstwa rolne o średniej wielkości od 3 do 5 hektarów?” Do tego dochodzą wysokie koszty produkcji – min. wysokie ceny nawozów; wysokie koszty transportu , spowodowane drogim paliwem i niską jakością dróg krajowych. Przewiezienie towaru z Bogoty do portu w Cartagenie (około tysiąc kilometrów) jest prawie trzy razy droższe niż, transport z Cartageny do Szanghaju!
Kolumbijskim producentom mleka trudno jest konkurować z dostawcami ze Stanów Zjednoczonych czy Europy, gdzie produkcja jest zmechanizowana i odbywa się na masową skalę. Często też, jak w przypadku Unii Europejskiej, producenci dostają państwowe dotacje. Gdzie nie ma wolnego rynku, trudno mówić o uczciwej konkurencji. Kolumbia przegrywa ostatnio jednak nie tylko z producentami z państw Zachodu. Tańsze płody rolne napływają tu również z Peru i Ekwadoru. Zamknięcie gospodarki, protekcjonizm i subsydia byłyby z pewnością jednak lekarstwem gorszym od choroby.
Prezydent Juan Manuel Santos nie mógł nie zareagować na protesty, które od tygodni paraliżują życie kraju – blokady dróg, wzrost cen żywności, braki w sklepach, ranni i zatrzymani w czasie manifestacji. W ostatnim swoim wystąpieniu telewizyjnym powiedział: „Nie ma najmniejszej wątpliwości, że przechodzimy przez burzę, spowodowaną brakiem odpowiedniej polityki w sektorze rolnictwa i rybołówstwa od dłuższego czasu. Teraz płacimy tego konsekwencje (…)Musimy stawić czoła kryzysowi I przezwyciężyć go, bo nasz kraj ma ogromny potencjał.”
To trudny moment dla Santosa. Kraj paraliżują protesty, w Hawanie negocjacje z FARC weszły w najtrudniejszy etap. Prezydent musi wkrótce podjąć decyzję, czy będzie się ubiegał o reelekcję w przyszłorocznych wyborach.