Przyjrzyjmy się relacjom poszczególnych państw Ameryki Środkowej ze Stanami Zjednoczonymi za prezydentury Ronalda Reagana, a więc od stycznia 1981 do stycznia 1989 roku. Żeby to zrobić warto najpierw przeanalizować główne założenia administracji waszyngtońskiej dotyczącej tego regionu, na których ukształtowanie wpłynęły w dużej mierze dwa raporty – Raport z Santa Fe oraz Raport Komisji Kissingera. Następnie będzie można prześledzić kształtowanie się na przestrzeni tych 9 lat stosunków administracji Reagana z Nikaraguą, Salwadorem, Gwatemalą, Hondurasem, Panamą i Kostaryką.
Raport z Santa Fe
Objęcie prezydentury przez Republikanina Ronalda Reagana oznaczało poważne zmiany w dotychczasowej polityce zagranicznej Stanów Zjednoczonych. Odszedł on od prowadzonej przez Jimmy’ego Cartera strategii zmierzającej do osiągnięcia i utrzymania odprężenia (detente) w stosunkach Wschód – Zachód, przechodząc do postawy bardziej konfrontacyjnej i agresywnej. „Słabość prowokuje agresję” – mówił w czasie kampanii wyborczej. Odrzucił również koncepcję, która przyjmowała, że prowadzona przez USA pokojowa polityka, zaowocuje tym samym ze strony Związku Radzieckiego. Reagan postawił na rozwój sił zbrojnych i w ten sposób wkroczył w ostateczną, decydującą fazę konfrontacji z ZSRR. To, co działo się na innych kontynentach, a więc również w Ameryce Łacińskiej, było częścią globalnej rozgrywki pomiędzy Wschodem i Zachodem. Dlatego też za jedno z najpilniejszych zadań swojej administracji przyjął „zrewidowanie podejścia USA do Ameryki Łacińskiej i Karaibów”.
Za poważny błąd Cartera uważał przyjęcie koncepcji „pluralizmu ideologicznego” i stawianie na pierwszym miejscu obrony praw człowieka w polityce w regionie, co doprowadzało wielokrotnie do upadku sprzyjających Stanom Zjednoczonym rządów i w rezultacie zmiany układu sił na niekorzyść Waszyngtonu. Reagan przychylał się do przedstawionego przez Jeane Kikpatrick w książce „Dyktatury i podwójna miara” stwierdzenia, że „w stosunku do reżimów niedemokratycznych należy stosować podwójną miarę: inaczej traktować rządy autorytarne przychylne Ameryce, inaczej zaś marksistowskie reżimy związane z Moskwą, a więc wspierać proamerykańskie dyktatury i zwalczać reżimy komunistyczne.”
Najpełniejszy obraz Ameryki Łacińskiej widziany oczami amerykańskich polityków i naukowców możemy znaleźć w Raporcie z Santa Fe „O nową politykę międzyamerykańską w latach 80-tych”. Zawiera on druzgocąca krytykę rządów Cartera. Czytamy w nim między innymi: „Ameryka Łacińska, tradycyjny sojusznik stanów Zjednoczonych, jest penetrowana przez siły sowieckie. Basen Karaibów jest usiany sowieckimi surogatami i okrążony przez państwa socjalistyczne. (…) USA ponoszą konsekwencję dwóch dekad zaniechania, krótkowzroczności i oszukiwania się. (…) Panama kontrolowana jest przez lewicowy reżim wojskowy (…) Salwador i inne państwa środkowoamerykańskie zagrożone są przez rewolucyjną partyzantkę. Tymczasem rząd USA podtrzymuje stanowisko strategicznej obojętności, wzywając do reform w dziedzinach społecznych, gospodarczych, rolnictwa i praw człowieka, jak gdyby nawet najdoskonalsze rozwiązania tych problemów mogły zatrzymać kolonialną ekspansję i działalność wywrotową Castro. (…)”
Raport zalecał ożywienie traktatu z Rio, inspirowanie porozumień dotyczącyh bezpieczeństwa w Ameryce Łacińskiej, zwiększenie pomocy finansowej i szkoleniowej dla latynoamerykańskich sił zbrojnych. Postulował również aktywne przeciwdziałanie „wywrotowym ruchom wewnętrznym”. Ronald Reagan kierował się w swojej polityce zaleceniami raportu. Już w lutym 1982 roku przedstawił plan rozwoju ekonomicznego Ameryki Środkowej i Karaibów tzw. Inicjatywę Basenu Karaibskiego (CBI). „Pomyślność i bezpieczeństwo naszych sąsiadów w tym regionie są naszym bezpieczeństwem” – podsumowywał projekt. CBI opierała się na trzech filarach: handlu, inwestycjach oraz pomocy finansowej. USA zniosły jednostronnie taryfy celne na produkty karaibskie, z wyłączeniem jednak kluczowych dla tego regionu dwóch produktów – tekstyliów i cukru, co czyniło w praktyce ten akt niewiele znaczącym.
Otrzymanie pomocy finansowej uzależniano od spełnienia politycznych i ekonomicznych kryteriów. Wiadomo było, że największe kwoty pieniężne popłyną do krajów zwalczających lewicową partyzantkę. Z 234 mln $ przeznaczonych na Amerykę Środkową, aż 128 mln otrzymał Salwador. Chodziło więc raczej o politykę bezpieczeństwa USA niż prawdziwe promowanie rozwoju w regionie.
Raport Komisji Kissingera
Pewne modyfikacje w ocenie sytuacji w Ameryce Łacińskiej w stosunku do Raportu z Santa Fe, wprowadził opublikowany w styczniu 1984 roku Raport komisji Kissingera, mający być w pewnym sensie podsumowaniem dotychczasowych działań administracji Reagana w regionie oraz wskazówką dla jego polityki w drugiej kadencji. Komisja odchodziła od poglądu jakoby jedyną przyczyną napięć w Ameryce Środkowej i działalności lewicowych partyzantek była inicjatywa Związku Radzieckiego i Kuby. Stwierdzała natomiast, że „kryzys w Ameryce Środkowej jest rzeczywiście realny, głęboki i bardzo ostry (…) Niezadowolenie jest prawdziwe, a warunki życia wielkiej części ludności bardzo złe. Wcześniej w Nikaragui sytuacja była w pełni dojrzała do rewolucji, obecnie warunki do jej wybuchu istnieją w całym regionie.” Lekarstwem na zaistniałą sytuację powinno być zwiększenie pomocy ekonomicznej, ale również wspomaganie niezbędnych reform społecznych (min.: poprawienie poziomu wyżywienia ludności, alfabetyzacja, powszechny dostęp do oświaty i opieki zdrowotnej). Konkluzja Raportu była następująca: „kryzys w Ameryce Łacińskiej jest naszym kryzysem.”
USA – Nikaragua
Kluczowym dla realizacji przez administrację Reagana polityki powstrzymywania komunizmu krajem była Nikaragua. Tutaj od 1979 roku władzę sprawowali sandiniści. Stany Zjednoczone utrzymywały stosunki dyplomatyczne z władzami tego kraju, a nawet starano się początkowo osiągnąć z Danielem Ortegą porozumienie. Wizyty w Managui składał w 1981 roku asystent sekretarza stanu Thomas Enders. Nie przyniosły one jednak żadnych efektów, gdyż uniemożliwiała to nieufność i niechęć do kompromisów z obu stron. Na przekór licznym prośbom administracji waszyngtońskiej Nikaragua aktywnie wspierała salwadorską lewicową partyzantkę, przekazując jej broń. Waszyngton rozpoczął organizację wojskowych manewrów na karaibskim wybrzeżu sąsiedniego Hondurasu. Wyasygnowano pierwsze kwoty do stworzenia przez CIA „tajnych zbrojnych sił wymierzonych przeciw guerilli” tzw. contras. USA zainicjowały również rozmowy z przedstawicielami nikaraguańskiej opozycji. W tworzeniu contras wspomagała Stany Zjednoczone Argentyna, Honduras zezwolił na użycie w tym celu swojego terytorium, wspierały je początkowo Kostaryka i Gwatemala. Te zwalczające sandinistów oddziały posiadały w roku 1984 – 12 tys. ludzi, w 1986 – 20tys. W 1984 roku wyszło na jaw, że CIA zaminowała wejścia do portów nikaraguańskich i wysadziła instalacje naftowe w Corinto (miasto w północno – zachodniej Nikaragui). Wywołało to ostry sprzeciw międzynarodowy, jak również oburzenie w samych Stanach Zjednoczonych.
W rok później Reagan ogłosił wprowadzenie embarga na handel z Nikaraguą. Coraz trudniej było wyegzekwować od Kongresu środki na dozbrajanie contras. W 1986 wyszła na jaw afera „Iran – contras”, w której trudno do końca określić udział prezydenta Reagana. Polegała ona na nielegalnej sprzedaży broni do Iranu i finansowaniu z tych transakcji contras.
USA – Salwador
W tym samym czasie Waszyngton prowadził aktywne działania na rzecz zwalczania partyzantki salwadorskiej. Jak już zostało wyżej powiedziane, przeznaczał na to ogromne kwoty pieniężne. Pomoc ekonomiczna USA w niektórych latach była równoważna połowie budżetu tego kraju. Administracja Reagana popierała umiarkowanego prezydenta Jose Napoleona Duarte. Niestety był on tylko maskotką w rękach wojskowych, odpowiedzialnych za bezwzględne zwalczanie partyzantki FMLN (Frente Farabundo Marti parala Liberacion Nacional) i okrutne masakry ludności. Administracja Stanów Zjednoczonych twierdziła, że zbrodnie w Salwadorze popełniają głównie Szwadrony Śmierci, „kierowane przez ponurych i nieznanych osobników.” Reagan musiał coraz bardziej zabiegać o poparcie Kongresu dla wspierania oddziałów antypartyzanckich w Salwadorze. Aby uciszyć głosy krytyki, wysłał wiceprezydenta Georga Busha z misją naciskania na powstrzymanie terroru stosowanego przez wojsko i organizacje paramilitarne. Mimo tego do końca lat 80-tych terror się nasilał, zarówno ze strony rządowej, jak i FMLN.
USA – Gwatemala
Jak wyglądały relacje USA z innymi krajami regionu? W Gwatemali również aktywnie działała lewicowa partyzantka URNG (Unidad Revolucionaria Nacional Guatemalteca), która już w 1979 roku rozprzestrzeniła się na połowę kraju. W 1982 roku w wyniku przewrotu wojskowego do władzy doszedł Rios Montt, który w rozprawianiu się z partyzantami stosował taktykę „spalonej ziemi”. Do końca roku zginęło 10 tys. osób. Administracja Reagana, początkowo starała się wzmocnić partie centrowe w kraju, oficjalnie obowiązywało embargo na pomoc wojskową. Wkrótce jednak Waszyngton zdał sobie sprawę, że poparcie Montta jest jedynym sposobem na szybkie pokonanie URNG. Embargo zostało zniesione. Bardzo dobra współpraca z USA zakończyła się w 1983 roku, wraz z obaleniem generała.
USA – Honduras
Jak pisze Artur Gruszczyk w książce „Ameryka Środkowa”: „Honduras był państwem frontowym, którego zadanie polegało na zapobieżeniu rozprzestrzeniania się rewolucji na północy regionu”. Stacjonowały na jego terytorium oddziały contras (liczba contras wraz z amerykańskimi wojskami wynosiła w 1987 roku aż 50 tys.). Kraj otrzymywał pomoc gospodarczą od Stanów Zjednoczonych. Z czasem obecność zwalczających sandinistów oddziałów stała się niewygodna dla Hondurasu, gdyż była przyczyną licznych incydentów granicznych i odpływu z tego regionu plantatorów kawy. Poza tym walczący w contras Indianie Miskito nawoływali honduraskich Indian do walki o prawa i autonomię. To wszystko doprowadziło do wzrostu nastrojów antyamerykańskich i podpalenia budynku konsulatu stanów Zjednoczonych w 1988 roku.
USA – Panama
Osobny rozdział stanowią stosunki Waszyngtonu z Panamą. Od objęcia przez Manuela Antonio Noriegę stanowiska dowódcy sił zbrojnych w 1983 do grudnia 1989, kiedy już za prezydentury Georga W. Busha wojsko USA wkroczyło na terytorium Panamy, aby go usunąć relacje między dwoma państwami zmieniły się o 180 stopni. Noriega stał się wyjątkowo cenny dla Amerykanów po zwycięstwie Sandinistów w Nikaragui. Ułatwiał organizację szkoleń i wspieranie contras. Przegłosowanie w 1984 roku poprawki Bolanda w amerykańskim Kongresie, zabraniającej USA finansowania zwalczających sandinistów oddziałów utworzyło z Panamy alternatywne źródło pomocy dla tych oddziałów. Noriega zwalczał partyzantkę w Salwadorze i ułatwiał Reaganowi realizację jego doktryny, której istotną częścią było przekształcenie Dowództwa Południowego w Panamie w główne centrum amerykańskich operacji w regionie. W zamian Stany Zjednoczone w 1984 roku wsparły finansowo kandydaturę Noriegi w wyborach prezydenckich. Panama przez długi czas uważana była przez Reagana za jedyny kraj w regionie, w którym „nie należy spodziewać się problemów”. Preludium do pogorszenia się stosunków amerykańsko – panamskich stało się zamordowanie opozycjonisty Hugo Spadafory Franco we wrześniu 1985. W 1986 ukazała się seria sensacyjnych artykułów o przestępstwach panamskiego przywódcy. Pojawił się wyraźny podział w Waszyngtonie, co do tego, jak dalej postąpić. Na razie jednak przeważała jeszcze opinia, że „Panamę i Noriegę trzeba odłożyć na półkę, dopóki koncentrujemy się na Nikaragui.”
Gwoździem do trumny stosunków panamsko – amerykańskich było postawienie Noriegi w stan oskarżania przez dwa sądy federalne na Florydzie. Zarzucano mu przestępstwa związane z narkotykami i inne czyny kryminalne. USA nałożyło na Panamę sankcje ekonomiczne, które bardzo boleśnie dotknęły jej gospodarkę.
USA – Kostaryka
Kostaryka, mimo swojego początkowego niezbyt wielkiego zaangażowania w konflikty sąsiadów, pod koniec dekady odegrała kluczowa rolę w doprowadzeniu do końca wojen domowych w Ameryce Środkowej. Relacje z USA w latach 80-tych zmieniały się w zasadzie wraz z kolejnymi wyborami. Pod koniec lat 70 – tych i na początku 80 – tych rząd Rodrigo Carazo Odio wspierał opozycję zwalczającą Somozę i udzielał schronienia na terytorium swojego kraju politykom nikaraguańskim oraz bojownikom FSLN (Frente Sandinista de Liberación Nacional). W końcu zdał sobie sprawę po objęciu władzy przez Ortegę, że szanse na demokratyzację w Nikaragui są niewielkie i wycofał się z poparcia dla sandinistów. Jednocześnie jednak odrzucił naciski Reagana na udzielenie pomocy opozycji antysandinistowskiej. Sytuacja zmieniła się na korzyść Waszyngtonu w roku 1982 wraz z objęciem teki ministra spraw zagranicznych przez mocno antykomunistycznego Fernando Volio Jimeneza. Zgodził się on na obecność contras w Kostaryce. Duża część społeczeństwa zaczęła się burzyć przeciwko takiej polityce. Volio musiał ustąpić, a w 1983 rząd ogłosił „wieczystą, aktywną i niewojskową neutralność.” W 1986 roku prezydentem został Oscar Arias Sanchez, który uważał sandinistów za „najpoważniejsze zagrożenie bezpieczeństwa kraju oraz stabilności regionalnej i popierał amerykańską pomoc dla contras.”. Jednocześnie był on wielkim zwolennikiem porozumienia z rządem Ortegi i zakończenia konfliktów w regionie na drodze negocjacji.
Grupa Contadora i proces pokojowy
Doprowadzenie do pokoju w Ameryce Środkowej było procesem długim i niezwykle trudnym. Został on zainicjowany w 1983 roku przez powstanie Grupy Contadora, w której skład weszły – Meksyk, Wenezuela, Kolumbia i Panama. Z tych państw najbliższa Stanom Zjednoczonym była Wenezuela (sama mająca niedobre doświadczenia ze zbrojnymi grupami inspirowanymi przez Kubę), a najdalsze – Kolumbia i Meksyk. Stanowisko Panamy było najbardziej pragmatyczne i koncyliacyjne. Grupa ta uznała, że konflikt w Ameryce Środkowej niewłaściwie klasyfikowany jest jako część konfrontacji Wschód – Zachód oraz, że konieczne jest wyeliminowanie czynników zewnętrznych, które na niego wpływają. Proponowano redukcję wojska i zbrojeń w regionie, usunięcie wszystkich zagranicznych doradców wojskowych, likwidację zagranicznych baz wojskowych, amnestię dla więźniów politycznych oraz definitywne zerwanie z popieraniem zarówno lewicowych partyzantek, jak i prawicowych oddziałów zbrojnych, dążących do obalenia legalnie działających rządów.
Początkowo Stany Zjednoczone niechętnie podchodziły do zgody na projekt grupy z Contadory. Przyczyny były głównie prestiżowe, Waszyngton nie był zadowolony z wykluczenia go z rozmów. Po przejściowym impasie w połowie lat 80-tych, powstała Grupa Poparcia dla Procesu Contadory, składająca się z: Argentyny, Brazylii, Peru i Urugwaju. Wydali oni wspólną deklarację Esquipulas I, wzywająca do położenia kresu konfliktom zbrojnym w regionie. Do ostatecznego porozumienia pokojowego Esquipulas II (zbliżonego do postulatów Grupy z Contadory) doprowadził prezydent Kostaryki Oscar Arias Sanchez, 8 sierpnia 1987 roku. Przekonał on do swoich racji zarówno komunistyczną Nikaraguę, jak i proamerykański Salwador, Honduras i Gwatemalę. We wszystkich krajach Ameryki Środkowej miały się wraz z kolejnym rokiem odbyć wolne wybory. Powołano również Międzynarodową Komisję Weryfikacji i Nadzoru, mającą monitorować przebieg wdrażania postanowień pokojowych.
Wydarzenia te zbiegły się z upadkiem Związku Radzieckiego. Sandiniści w Nikaragui stracili dopływ pomocy ekonomicznej od Wielkiego Brata ze Wschodu, co w połączeniu z fatalną sytuacją gospodarczą i sankcjami ekonomicznymi Stanów Zjednoczonych doprowadziło do ruiny kraju. Przyciśnięty do muru Ortega zgodził się na wolne wybory, w wyniku których został pozbawiony władzy. Do 1990 roku zakończył się definitywnie proces demobilizacji contras. Całkowite zakończenie wojen domowych w regionie i ustabilizowanie się sytuacji, nastąpiło jednak dopiero kilka lat później.
Cena antykomunistycznej krucjaty
Administracji Reagana często zarzuca się czysty pragmatyzm w polityce zagranicznej, w którego ramach nie mieściła się kwestia przestrzegania praw człowieka. Popierała ona gwatemalskiego „rzeźnika” Riosa Montta, przymykała oko na działania salwadorskich „Szwadronów Śmierci”, nie interesowało jej specjalnie brutalne zwalczanie opozycji w Hondurasie, czy zabójstwa polityczne i uwikłanie w handel narkotykowy Manuela Noriegi. Oczywiście są to kwestie świadczące o republikańskiej realpolitik lat 80-tych, będącej jasną konsekwencją bezkompromisowej Doktryny Reagana, której głównym celem było obalenie komunizmu. Związek Radziecki działał bezkompromisowo, starając się przejąć wpływy w każdym zakątku świata, trudno sobie wyobrazić, że można było wygrać tę wojnę działając w bardziej zachowawczy sposób.
W raporcie Departamentu Stanu z 1981 roku możemy znaleźć następujący zapis, będący odzwierciedleniem podejścia Reagana do praw człowieka: „sukcesem naszej zagranicznej polityki praw człowieka jest ochrona każdego państwa przed przejęciem władzy przez reżim komunistyczny.” Komunizm jak wiadomo zawsze przynosi ludziom przede wszystkim biedę i cierpienie.
Działania Stanów Zjednoczonych w tym czasie krytykowane są również ze względu na bezpośrednie ingerencje, często przy udziale akcji zbrojnych w politykę suwerennych krajów. Jest to oczywiście faktem, ale nie ulega wątpliwości, że takie ingerencje miały również miejsce ze strony Związku Radzieckiego czy komunistycznych państw regionu. Wspieranie oddziałów zwalczających partyzantkę w Ameryce Środkowej Jeane Kirkpatrick, ambasador USA przy ONZ tłumaczy w ten sposób: „Fundamentalną zasadą prawa międzynarodowego jest prawo do obrony suwerennych państw przed ruchami partyzanckimi. Mają one prawo bronić się indywidualnie lub zbiorowo oraz prosić zaprzyjaźnione rządy o pomoc w takich działaniach.” Zaznacza ona również, że o ile „trąbi się” na całym świecie o gwałtach dokonywanych przez prawicowe rządy, to milczy się o okrucieństwach popełnianych przez lewicowe partyzantki.
Zarówno świat, jak i Ameryka Środkowa zmieniły się w czasie prezydentury Ronalda Reagana bardzo. Henry Kissinger w swojej książce „Dyplomacja” napisał, że po odejściu Jimmiego Cartera „celem Ameryki nie było już dalsze osłabianie napięcia, ale zmiany i krucjata.” Waszyngton w latach 80-tych dokonał rzeczywiście antykomunistycznej krucjaty w Ameryce Środkowej. Zakończyły się rządy sandinistów w Nikaragui, zainicjowano proces pokojowy w regionie. Wydarzenia te zostały jednak zapoczątkowane przez wiele czynników, a wśród nich również: działania podejmowane przez inne kraje Ameryki Łacińskiej, głęboki kryzys gospodarczy który objął w latach 80-tych wszystkie państwa regionu i zmusił wielu przywódców do reform lub nawet ustąpienia ze stanowiska oraz upadek ZSRR i zakończenie zimnowojennej konfrontacji (co zawdzięczać możemy jednak również w ogromnej części Reaganowi).
Jedno jest pewne wpływ polityki Reagana na wydarzenia w Ameryce Środkowej był olbrzymi. Region ten w latach 80-tych stał się kluczowym dla polityki Waszyngtonu. Jak lekceważąco stwierdzało w tym czasie wielu polityków trzeba było jakoś ogarnąć to zagrażające bezpieczeństwu USA „zamieszanie na naszym podwórku.”
Bibliografia:
- Wiesław Dobrzycki, Stosunki Międzynarodowe w Ameryce Łacińskiej, Historia i Współczesność, Warszawa 2000
- Artur Gruszczyk, Ameryka Środkowa, Warszawa 2007
- Red. A. Bryka i A. Kapiszewski, Ronald Reagan a wyzwania epoki, Kraków 2005
- Jolanta Bryła, Uwarunkowania i implikacje amerykańskiej interwencji zbrojnej w Panamie w grudniu 1989 roku, Toruń 1993
- Kenneth J. Jones, Tiempos de agonia. Expulsando el dictador de Panama, Cali 1990
- Jeane J. Kirkpatrick, Fenomen Polityki Reagana, Warszawa 1989
- Henry Kissinger, Dyplomacja, Warszawa 2002
Aha i nie jest tak, że „zostały obalone przez Kanta”, tylko Kant pjyrjmuze zupełnie inną opty…