Twórca WikiLeaks Julian Assange przebywa od dwóch miesięcy w ambasadzie Ekwadoru w Londynie. Prezydent Ekwadoru Rafael Correa udzielił mu azylu politycznego, ale szanse by Australijczykowi udało się opuścić Anglię i dotrzeć do tego południowoamerykańskiego kraju są niewielkie.
Ostatnio pojawiły się pogłoski, że Brytyjczycy mogliby siłą wtargnąć do ambasady. Correa zareagował ostro i ostrzegł rząd Zjednoczonego Królestwa: „Szturm naszej ambasady przez Brytyjczyków byłby dla nich aktem samobójczym. Chroni nas prawo międzynarodowe, w przypadku jego złamania, zagrożone zostanę placówki dyplomatyczne wielkiej Brytanii na całym świecie”
Wielka Brytania ma obowiązek poddania Assange’a ekstradycji do Szwecji, gdzie czeka go proces w sprawie o gwałt na dwóch kobietach w 2010 roku. Australijczyk twierdzi jednak, że może stamtąd zostać przekazany do Stanów Zjednoczonych, gdzie za ujawnienie tajemnic państwowych groziłby mu najwyższy wyrok. Zaprzeczają temu władze Szwecji, zwracając uwagę, że nigdy nie poddadzą nikogo ekstradycji do kraju, w którym mógłby zostać skazany na karę śmierci.
Jak dotąd ambasada Ekwadoru jest dla twórcy WikiLeaks dosyć bezpiecznym azylem. Trudno sobie jednak wyobrazić, aby ten stan trwał wiecznie. Jak podaje ekwadorski portal revistalideres.ec życie malutkiej placówki dyplomatycznej zostało zrewolucjonizowane. Ośmiu pracowników ambasady musiało się przyzwyczaić do niezwykłego lokatora. Jak mówią, utrzymują z Assange’em przyjazne stosunki, jedzą wspólnie posiłki i oglądają telewizję. Australijczyk zajmuje 20 metrowy pokój, który podzielił na dwie części – sypialnię i biuro. Budynek jest 24 godziny na dobę chroniony przez 20 brytyjskich policjantów. Placówka była zmuszona do zatrudnienia firmy ochroniarskiej. Przed ambasadą stale gromadzą się zwolennicy Assange’a. Kilka dni temu twórca Wikileaks wygłosil przemówienie, w którym między innymi dziękował im za nieustające wsparcie.
Wydaje się szczytem hipokryzji, że sprawujący autorytarne rządy w Ekwadorze Rafael Correa udzielając Assange’owi azylu politycznego, stara się zaprezentować jako pierwszy obrońca wolności słowa, podczas gdy prześladuje dziennikarzy w swoim własnym kraju. Stowarzyszenie Ekwadorskich Wydawców Gazet (Aedep) wydało oświadczenie, że udzielenie azylu twórcy Wikileaks to zwykła „operacja polityczna”, która ma na celu wybielenie wizerunku głowy państwa. Członkowie stowarzyszenia przypominają min. o procesach, które Correa wytoczył min dziennikarzom nieprzychylnego mu dziennikowi „El Universo” oraz autorom książki „Wilki Brat”, która ujawnia, że Fabricio Correa podpisał kontrakty na miliony dolarów w czasie sprawowania urzędu przez swojego brata.