Z samego rana Fabian odprowadza nas na autobus do Baños. Chcemy z tego oddalonego o półtorej godziny jazdy od Riobamby miasteczka wybrać się na wycieczkę rowerową do pobliskich wodospadów. Krajobrazy po drodze są przepiękne. Mijamy malownicze, potężne szczyty Andów, autobus balansuje z gracją nad przepaścią. Docieramy do Baños – uroczego, małego miasteczka. Ekwador zaskakuje nas na każdym kroku.
Wypożyczamy za pięć dolarów od osoby rowery i zjeeeeeeeżdżamy! Tak, bo droga prawie cały czas prowadzi w dół. Naprawdę warto odbyć taką wycieczkę. Docieramy w końcu do pierwszego dużego wodospadu na trasie „Manto de la Novia” („płaszcz panny młodej”). Tutaj czeka na nas kilka atrakcji. Wsiadamy do tarabita (rodzaj kolejki linowej), zawieszonej nad rzeką Pastaza. Po dotarciu na drugą stronę, schodzimy po zboczu góry i przechodzimy długim wiszącym mostem do stóp wodospadu.
Na końcu trasy czeka na nas jeszcze jeden wodospad „Nariz del Diablo” („nos diabła”). W towarzystwie poznanej w drodze pary Amerykanów, która spędza w Ekwadorze „miesiąc poślubny”, jemy frytki i popijamy litrowym piwem. Wracamy do Baños zatrzymanym na stopa pickup’em.
Wkrótce jesteśmy znów w Riobamba, gdzie razem z całą rodziną udajemy się na mszę. Po mszy dom naszych gospodarzy wypełnia się gośćmi. Pomagam Marii podać kolację. Razem z innymi kobietami zaczynają dyskutować o sytuacji w kraju. Narzekają na potworną korupcje i przewidują, że może się w Ekwadorze wydarzyć coś podobnego jak w Boliwii (zwycięstwo lewicowego populisty).
Przenosimy się do pokoju z telewizorem. Podchodzi do mnie Izaak i mówi mi po polsku, że mam ładny nos. Marcin zainicjował zabawę, która będzie się ciągnęła przez pół wieczoru… Słyszę, więc od ekwadorskich dzieci, że jestem gruba, żebym spojrzała w lustro, żebym lepiej wyszła do kibla i inne rzeczy, których nauczył ich mój mądry brat. On również może z ust Estebana i Izaaka usłyszeć różne idiotyzmy, które są z kolei owocem mojej inwencji. Dzieciaki naprawdę świetnie się przy tym bawią. Nam jest bardzo przykro, że to już ostatni wieczór w tej kochanej rodzinie.
Żebyśmy mieli pamiątkę Maria, robi dla nas bransoletki z koralików w kolorach ekwadorskiej flagi.