Wielki ołtarz stworzony z kwiatów, owoców i chleba, przedstawiający biblijną scenę pomnażania chleba i wina. Karnawał w Ambato jest jednym z najhuczniej obchodzonych w Ekwadorze. W tym roku po raz 62. pod nazwą “Fiesta de la Fruta y las Flores” – Fiesta Owoców i Kwiatów. Między 8 a 12 lutego miasto zamieniło się więc w mlekiem i miodem płynące, dionizyjskie carne vale (“pożegnanie mięsa”).
W sobotę, na uroczystym poświęceniu miejscowych dóbr natury – kwiatów, owoców i chleba, gromadzi się całe miasto podziwiając wykonany z nich oltarz zawieszony na zewnętrznej części Katedry. Pomiedzy bardziej lub mniej skupionymi na modlitwie ambateños przemykają, sprzedawcy plastikowych taboretów (ktore jak się później okaże, jeszcze odegrają swoją znaczącą rolę), pokrzykując półgębkiem “3 za 2 dolary! Oprócz mszy świętej, w ciągu najbliższych czterech dni, miejsce pod kościołem bedzie również świadkiem tańców, hulanek i swawoli, wszystko jednak w granicach firmowej juz “porządności” mieszkańców miasta. Co roku fiesta odbywa się pod innym hasłem – tegoroczne, “Ambato żyje z całego serca”, ma odzwierciedlać usposobienie miejscowych – pracowitość, oddanie, siłę, trwałe zasady moralne i etyczne, co jest możliwe tylko gdy ludzie “żyją z całego serca”.
Jednym z najważniejszych elementów karnawału w Ameryce Łacińskiej, są wybory i koronacja Królowej. I to nie jednej. Jest Królowa Ambato, Królowa Radio, a nawet Królowa Targu. Przyjechały też Królowe reprezentantki Ambato w innych częściach świata – w Londynie i Los Angeles. Wszystkie one są otaczane glorią i chwałą, wystepują codzień w nowyh kreacjach, uśmiechają się promiennie i machają dłonią przy różnych karnawałowych wydarzeniach. Kandydatki te, to nie “zwykłe” dziewczęta. Przygotowują się do tej roli już od najmłodszych lat, aby później oczarowaź swoje “pueblo” nie tylko urodą, ale też gracją, uśmiechem i mądrością, oraz godnie sprawować swoje obowiązki wobec społeczeństwa.
Im bliżej niedzieli, tym bardziej zaczyna dać się wyczuć lekko nerwowa atmosfera. W sobotę, na niektórych ulicach, na chodnikach przed sklepami, restauracjami i hotelami, rano pojawiają się dziwne znaki wytworzone ze skomplikowanych układów taśmy klejącej. Porą obiadową do taśmy dołączają wspomniane wyżej plastikowe taborety i krzesła z jadalni. Widać też ludzi wynoszących na zewnątrz kanapy lub budujących ławeczki z czego popadnie. Wieczorem do mebli dołączają sznury, oplatające je łańcuchy i inne akcesoria zapobiegające przesunięciu. W końcu, na barykadach zasiadają ludzie, aby przez całą noc świetnie się bawiąc, wymieniając “na czatach” oczekiwać gwoździa programu. Siedzą seniorzy, dzieci, młodzież, matki karmiące niemowlęta… Ten, kto na czas nie “usiądzie” lub po prostu żaden z fragmentów ulicy nie należy do niego, a nie wykupi sobie (za 5$, im później tym drożej) miejsca do stania lub na taborecie – może mieć poważne problemy z zobaczeniem tego, na co wszyscy czekają do niedzieli. W sobotę wieczorem i niedzielę rano ulice roją się od tych którzy nie wykazali się odpowiednim refleksem, oraz zdezorientowanych turystów przyjeżdżających z całego kraju i świata. Części z nich nie uda się zobaczyc defilady, z powodu braku miejsca na chodniku.
Defilada Owoców i Kwiatów to coś, na co wszyscy czekają cały rok. Oczyszczaniem ulic z ruchu, oprócz policji zajmuje się cały oddział wojska, pilnując by widownia nie wyszła poza chodnik i starając się okrzesać niezmordowanych ulicznych sprzedawców, dla których tak wielkie skupisko ludzi jest szansą na sprzedaż domowych wyrobów, przedłużających ich mandat na przeżycie o kolejny okres czasu. Przed 9 rano zagubieni przechodnie są wyłapywani przez wojskowe szpalery i zmuszani (wśród krzyków i gróźb) do skierowania się w stronę innych ulic. Ci, którzy jeszcze nie stracili nadziei starają się przekupić innych, aby pozwolili im wstapić nogą na ich “rezerwacje” chodnika. Co bardziej odważni, siadają na swoim plastikowym taborecie przed nosem pierwszego rzędu, stwierdzając, iż nie zamierzają się ruszyć ani milimetr.
Kiedy sytuacja zostaje opanowana, defilada rusza ulicami miasta. “Carros alegoricos”, czyli alegoryczne samochody stworzone z kwiatów i owoców są projektowane przez specjalny komitet i przygotowywane juz od wielu miesięcy wcześniej przez ambateñskie szkoły. Najpierw powstaje model 3D, a później wykonany zostaje każdy z samochodów. Przesuwając się powoli w defiladzie, przedstawiają one różne przymioty i symbole bliskie miastu: Miłość, Praca, Sztuka i Kultura, Zabawa, Smaki, Radość, Suwerenność, Wolność, Tęcza, Pasja, Cud, Sny (lub Marzenia), Tradycja, Przywilej oraz niezwykle ważna – Międzykulturowość i Nadzieja. Na każdym z alegorycznych samochodów stoi inna Królowa, podrygując z gracją w takt muzyki i uśmiechając się szeroko do oszalałych z radości widzów. Pomiędzy kwiatowo – owocowymi samochodami obracają się w takt muzyki granej na żywo grupy taneczne w bajecznych strojach tradycyjnych lub nowoczesnych (jest nawet reprezentacja z Chin i Rosji), maszerują szczudlarze, policjanci z tresowanymi psami, motocykliści – akrobaci, uwalniane sa balony, konfetti, rozrzucane są owoce, kwiaty…
Kilkugodzinna defilada i następująca po niej wojna na kolorową perfumowaną pianę w spreju, pozwalają na dłuższą chwilę zapomnieć o szarej rzeczywistości tego miasta. Niedługo przecież znów ulice wypełnią się walczącymi o życie sprzedawcami, żebrającymi inwalidami, oczekującymi akceptacji w świecie “macho” transwestytami w kolorowych ciuszkach i butach na obcasach. Kiedy zapadnie zmrok, pojawią się na ulicach kilkuletnie dziewczynki sprzedające gumy do żucia i ich matki, słabo mówiące po hiszpańsku, bardziej w kichwa, karmiące piersią niemowlęta w ciemniejszych zaułkach Ambato.
Fiesta Owoców i Kwiatów dla miasta Ambato ma znaczenie symboliczne – została wprowadzona, aby podnieść na duchu miasto zniszczone kataklizmem trzęsienia ziemi, do którego doszło piątego sierpnia 1949 roku. Dopiero później zaczęła być ona utożsamiana z czasem karnawału, dla ambateños nadal istotna jest jednak jego geneza .